poniedziałek, 30 maja 2016

Putin nie jest nacjonalistą, jest imperialistą



W dzisiejszej Rosji radiostacja "Echo Moskwy" jest wyjątkową instytucją medialną. Na jej antenie i portalu pojawiają się publicyści i politycy nie tolerowani przez Kreml. Od lat redaktorem naczelnym "Echa" jest Aleksiej Wieniediktow, były nauczyciel historii. Jak mało kto, potrafi lawirować w labiryncie współczesnej rosyjskiej polityki. Omija pułapki, zawiera nieakceptowane przez wielu kompromisy, pozwala sobie na wypowiedzi irytujące władzę, posiada dostęp do ważnych źródeł informacji. Podczas niedawnej wizyty w stolicy Łotwy Rydze wystąpił z wykładem otwartym. Opowiedział w nim, jak widzi Rosję pod rządami prezydenta imperialisty, Władimira Putina.
 


Wykład redaktora naczelnego radia "Echo Moskwy" Aleksieja Wieniediktowa przedstawił na swych łamach łotewski portal delfi.lv.



Na granicy NATO i Rosji zawisła strzelba - winna więc wystrzelić. Główne zadanie na dziś polega na tym, by w maksymalnym stopniu "zdezynfekować" strefę kontaktową między imperiami. Niepotrzebne są ani zestrzelone samoloty, ani wychodzący na demonstracje mieszkańcy Daugavpils. Przecież region bałtycki był kolonią imperium, mieszkają w nim Rosjanie, teraz stawia im się niesprawiedliwe zarzuty - jeśli zajdzie taka potrzeba można sobie o tym wszystkim przypomnieć.  W taki sposób obecną sytuację opisał redaktor naczelny radiostacji "Echo Moskwy", Aleksiej Wieniediktow. Wystąpił on w Rydze z otwartym wykładem. Zaryzykował także i wymienił nazwisko prawdopodobnego następcy Władimira Putina. Poradził także Łotwie, by wybudowała Muzeum Ruchu Oporu. Portal "Delfi" przedstawia najbardziej wyraziste myśli Aleksieja Wieniediktowa.




Aleksiej Wieniediktow, redaktor naczelny radia "Echo Moskwy" spotykał się z Władimirem Putinem nie raz. 




W rozumieniu Wieniediktowa cała polityka współczesnej Rosji rodzi się w otoczeniu Władimira Putina. Do tego grona należy nieco ponad 60 ludzi. Można ich umownie nazwać "oficerami Breżniewa". Jak przyznał szef "Echa Moskwy", on sam należy do tego pokolenia. "Razem z Putinem uczyliśmy się z tych samych podręczników, dojrzewaliśmy w tym samym okresie, dlatego bardzo dobrze mogę sobie wyobrazić skąd biorą się jego poglądy. Nie jestem jego entuzjastą, nigdy na niego nie głosowałem, ale zależy mi na tym, żeby rozumieć, dlaczego prezydent mojego kraju zachowuje się w taki, a nie inny sposób."


Za strefę interesów "metropolii" można uznać każdą byłą kolonię. Kiedy w odpowiedzi słyszę, iż z "Łotwą-to-się-nie-może-stać", odpowiadam, no tak nie może, tak jak z Krymem.


Proszę bardzo, oto obraz świata w oczach Putina. Utrzymany jest w czarno-białych barwach, obecni są w nim wrogowie  (NATO, Zachód) i przyjaciele -sojusznicy (Europa Wschodnia, republiki związkowe). Duże znaczenie ma historyczna rola ZSRR - polega ona na wyzwalaniu uciemiężonych narodów. Na świecie stabilizacja możliwa jest tylko dzięki temu, iż dwa wielkie mocarstwa, ZSRR i USA po drugiej wojnie światowej podzieliły strefy wpływów. Ale gdy tylko doszło do zburzenia Muru Berlińskiego wszystko poszło nie tak, zaczął się taniec pełen drgawek, z kryzysem na Bliskim Wschodzie, terroryzmem i migracją.

Putin jest przekonany, iż odbudowa systemu -jałtańsko-poczdamskiego wraz ze sferami odpowiedzialności byłaby zjawiskiem pozytywnym. Reset z USA (do 2004-2005 roku) budził w nim uczucie dyskomfortu. Nowa rosyjska polityka zagraniczna ma na celu nie odbudowę ZSRR, a poszerzenie kontrolowanych przez Rosję stref wpływu. Tylko dzięki temu, może ona odtworzyć swoje wpływy i znaczenie (jaka jest nasza gospodarka, to nie ważne). "Oto podstawa nowej idei imperialnej" - powiedział Wieniediktow.

Dla otoczenia Putina nadbudowa ideowa wymaga wsparcia i obrony tzw. "świata rosyjskiego". Każdy z resztą interpretuje to pojęcie po swojemu. "Oficerowie Breżniewa" uważają, iż obejmuje on nie tylko Osetię, Abchazję i Ukrainę (Putin jeszcze w 2007 toku, powołując się na sumienie podnosił, iż Krym jest nasz), ale także Syrię, bo stamtąd przyszło nasze "prawosławie". To jest niebezpieczna gra.

Putinowi wydaje się, że region bałtycki jest inny, różni się od nas. Prezydent uważnie przeczytał wszystkie tajne dokumenty z lat 39-40. Ale w odniesieniu do Łotwy, Litwy i Estonii pojawia się inny ważny czynnik. Myślę tu o pojęciu kolonii jako terytorium, najpierw z centrum przychodzi na nie administracja wojskowa. Potem uzgadnia się skład administracji cywilnej. Potem jeszcze, kolonia zaczyna rozwijać się gospodarczo, by mogła przynosić korzyści metropolii. Związki z kolonią umacnia się zwiększeniem wpływów kulturowych. Wszystkie tego rodzaju elementy obecne były w republikach bałtyckich. W związku z tym, że polityka imperialna budowana jest w oparciu o tego rodzaju koncepcję, to dowolną byłą kolonię można potraktować jako strefę wpływów podlegającą wpływom metropolii. Kiedy słyszę na temat Łotwy, "iż-to-się-nie-może-zdarzyć", odpowiadam, tak nie może, tak samo jak z Krymem. 

W tym sensie największe niebezpieczeństwo istnieje na granicy obu "imperiów". "Niestety ogromne znaczenie mają w tej sytuacji przypadki. Wystarczy, by zdarzyła się historia podobna do tej z zestrzelonymi samolotami, nad Donbasem (MH17) i na granicy Turcji. Wtedy możemy zobaczyć, jak rozkręca się spirala kryzysu. Wielu ma ochotę na skorzystanie z tego rodzaju rozwoju wypadków. Trwające bez końca pobrzękiwanie bronią w rejonie granicy grozi określonymi konsekwencjami, nabita strzelba znajdująca się pod ręką w końcu wystrzeli. Proszę bardzo, nasz pilot leciał na wysokości 9 metrów nad poziomem morza. Gdyby leciał na wysokości 6-7 metrów zniszczyłby maszt okrętu należącego do NATO, a przecież oni też mają swoje rozkazy. Wtedy można będzie sobie przypomnieć , na Łotwie też mieszkają Rosjanie, cierpią, "faszystowska policja" bije naszych pod Daugavpils. Czy ten scenariusz jest aż taki nieprawdopodobny?"

Według Wieniediktowa nie ważne są nowe zdobycze terytorialne. W Rosji pojawił się trwały syndrom post imperialny kompensujący trudności życia codziennego. "Dawniej też byliśmy biedni, ale przynajmniej byliśmy silni, szanowano nas, ten dawny szacunek można odbudować, musimy tylko zademonstrować siłę".


Jak powinni się zachować mieszkańcy regionu bałtyckiego?
Po pierwsze należy robić wszystko, by unikać przypadkowych zdarzeń o charakterze militarnym. Nie winno być więcej przypadkowo zestrzeliwanych samolotów i przypadkowych rozruchów w umownym Daugavpilis. Wtedy ludziom nie przyjdzie do głowy, by zwrócić się do prezydenta Putina z prośbą o pomoc.


O członkostwie państw bałtyckich w NATO
Ja tu nie mieszkam, więc dlatego wiele na ten temat nie wiem. Nie ma dwóch zdań, artykuł piąty i umowa wojskowa z USA  są czynnikami ograniczającymi możliwość zaistnienia jakichś incydentów. Przecież naszego prezydenta nie otaczają idioci, nie idioci pracują w Sztabie Generalnym, pomyślą dwa razy zanim cokolwiek rozpoczną.


O wrogach Stanów Zjednoczonych
Z amerykańskiego punktu widzenia Rosja nie znajduje się w centrum uwagi. Dla nich Rosja, a już tym bardziej Ukraina, nie są niczym więcej niż tylko instrumentami umożliwiającymi realizację własnych celów. Ameryce zależy przede wszystkim na zapewnieniu sobie bezpieczeństwa. Putin walczy za nich w Syrii, zaś Ukraina hamuje zapalczywość Rosji. Amerykanie są wyjątkowo pragmatycznym narodem. Mamy wspólnych przeciwników, terroryzm islamski, nowe epidemie, przestępczość w sieci, w tych dziedzinach, w mniejszym lub większym stopniu współpraca istnieje. Wasi politycy mają na głowie wiele różnych trosk, ważniejszych niż kwestia rosyjska, jesteśmy jednak sąsiadami, tego w żaden sposób nie da się zmienić.


Dlaczego w Rosji wszystko ułożyło się nie tak?
Jak raz wszystko przebiegło się jak zwykle. Cała historia różnych rewolucji pokazuje, iż przechodzą one kilka etapów:  najpierw mamy do czynienia z ludźmi cierpiącymi ucisk, w ich sercach pojawia się jakaś nadzieja. Rewolucja tworzy nową elitę, w końcu władzę obejmuje dyktator, zaczyna się ruch do tyłu, restauracja, bolesny proces przemian i wstrząsów ulega wyhamowaniu. Kolejnym etapem jest reakcja, ale w końcu społeczeństwo odnajduje drogę…. Putina stworzyła rewolucja lat dziewięćdziesiątych, ale jego misją okazała się restauracja. Nie ma tu kogo obarczać winą, po prostu znaleźliśmy się na takim, a nie innym etapie historii. Objedliśmy się wolnością w latach dziewięćdziesiątych, teraz ludzie chcą spokoju, zależy im na wychowywaniu dzieci, pragną choćby ograniczonego dobrobytu, ważna jest dla nich stabilność…. Cóż im tu można zarzucić…? Każdy wybiera swą własną drogę, jedni zostają w kraju i walczą, inni zostają, ale w walce nie uczestniczą, jeszcze inni po prostu wyjeżdżają…


O broni atomowej Ukrainy…
Miesiąc temu do Moskwy przyjeżdżał były amerykański senator Sam Nunn, jest doradcą Obamy. Kiedy rozpadał się Związek Radziecki, Nunn jeździł z jednej republiki do drugiej, był na Ukrainie, na Białorusi, w Kazachstanie, wszystkich przekonywał, by przekazali Rosji broń atomową. Zapytałem go, czy przypadkiem nie żałuje teraz, iż docisnął Krawczuka i rozbroił Ukrainę. Gdyby tego wówczas nie zrobiono, może dziś nie doszło by do konfliktu? Ale on odpowiedział, iż wszystko byłoby na odwrót. "Wyobraźcie sobie, że na Ukrainie pozostała broń atomowa, przed ukraińskimi generałami pojawiłaby się wielka pokusa, by z niej skorzystać… Nie znasz ukraińskich generałów, tak jak ja".


O prawicowych populistach
Dlaczego dziś tak wielką popularność zdobyli Trump, Hofer, Orban, Kaczyński, Marine Le Pen, Tsipras? Do tego grona dołączam też Władimira Władimirowicza, on jest tradycjonalistą, imperialistą w polityce zagranicznej, szuka korzeni w przeszłości, w polityce wewnętrznej. Tajemnica sukcesu tych polityków kryje się w tym, iż w retoryce politycznej korzystają z języka kuchni i Internetu, dlatego popiera ich młodzież.

Z drugiej strony, kiedy Europa jednomyślnie wystąpiła przeciw Rosji, jaka powinna być reakcja samej Rosji? Stąd wziął się pomysł, by wewnątrz, w każdym z państw europejskich wesprzeć tych, którzy potrafiliby odwrócić uwagę opinii publicznej od konfliktu między Rosją a Ukrainą, a skierować ją na konflikty wewnętrzne. Czy tego rodzaju populiści zdobędą władzę i zrealizują swoje obietnice? Pod tym względem wszystko zależy od siły instytucji demokratycznych w każdym poszczególnym kraju, od niezależnych sądów, podziału na rodzaje władzy, siły parlamentu…. W moim kraju istnieje monopol na politykę. W Polsce i na Węgrzech instytucje demokratyczne okazały się słabe, stąd wzięli się Kaczyński i Orban i ich polityka podobna do rosyjskiej. Więc radziłbym wam przede wszystkim rozwijać instytucje kontrolujące władzę polityczną.


O muzeum okupacji
Opowiedziani mi zdumiewająca historię. Prezydent Francji Sarkozy przyjechał do Rygi i odwiedził wasze Muzeum Okupacji. Obejrzał je, wysłuchał co mu opowiadano, a potem zapytał, gdzie jest wasze Muzeum Ruchu Oporu. To zarzut pod waszym adresem. Ostatniego lata zawiozłem swojego syna do Ameryki. Poszliśmy razem do Muzeum 11 września. Nie wyłaziliśmy stamtąd przez 7 godzin.  Wtedy zrozumiałem, że to nie jest muzeum poświęcone ofiarom. Przede wszystkim dedykowano je bohaterom, ratownikom, policjantom, strażakom, prostym ludziom, którzy ratowali jeden drugiego. To jest Muzeum Odwagi Narodowej. Każde dziecko gotowe jest chętnie powielać tego rodzaju wzory. Jeśli nowe pokolenie będzie szukać wzorów osobowych wśród bohaterów, a nie wśród ofiar (to bardzo ważne) to o jego zachowaniu decydować będą zupełnie nowe wyobrażenia.



Kompromisy zawierane przez Aleksieja Wieniediktowa są często krytykowane w środowiskach anty putinowskiej opozycji. Jednak kierowane przez niego radio od lat umożliwia występy na antenie radykalnym przeciwnikom reżimu.  



O językach i dialektach
W odniesieniu do tego tematu rezygnuję z jakichkolwiek formuł. Niektórzy twierdzą, że język ukraiński jest jednym z dialektów języka rosyjskiego. Moim zdaniem jest to interpretacja czysto polityczna. Dla mnie jest ważne, czy ja sam rozumiem, i czy jestem rozumiany. Mój syn mówi po rosyjsku, ale ja nie rozumiem polowy używanych przez niego słów. Ale równocześnie on łamanym angielskim świetnie porozumiewa się z dziewczyną z Australii, która także posługuje się łamanym angielskim. I świetnie rozumieją się nawzajem. Kiedy przyjeżdżają do nas Szkoci, ja nie rozumiem ich angielskiego. Jednak to wielka różnica, kiedy język nie jest traktowany jako broń polityczna. Ale im więcej języków, tym lepiej.

O różnicach między polityką Rosji i Trzeciej Rzeszy
Istnieje pewne podobieństwo do tamtych Niemiec. Jednak świat rosyjski nie jest światem germańskim. Porównanie Krymu z Sudetami nie jest prawidłowe. Dla Rosji nie jest ważna kwestia więzów krwi, a terytorium imperium. W odróżnieniu od przywódców Trzeciej Rzeszy, z którymi Putin bywa stale porównywany, on nie jest nacjonalistą. Putin jest imperialistą. Na świat patrzy oczami człowieka radzieckiego, w nich nacjonalizm jest wrogiem. Więcej nawet, Putin wciąż podkreśla, iż głównym zagrożeniem dla wielonarodowego, zróżnicowanego pod tym względem państwa imperium jest nacjonalizm. Jakikolwiek, rosyjski, tatarski, czeczeński…

Jeszcze jedno rozróżnienie. Klęskę Trzeciej Rzeczy przyniosły potężne uderzenia zadane przez siły zewnętrzne. Potem kraj ten siłą przemodelowano. Jednak Związek Radziecki rozpadł się sam. Niebezpieczeństwo rozpadu Federacji Rosyjskiej wciąż istnieje. Putin sam o tym mówił, stąd jego zaniepokojenie nacjonalizmem jako głównym czynnikiem ryzyka. Pod tym względem z nim się zgadzam, wewnątrz kraju to jest główne zagrożenie. Kiedy generałowie krzyczą, iż głównym zagrożeniem jest NATO, które do nas przyjdzie i przemodeluje nasz kraj, chce mi się śmiać.


Czy ZSRR mógł się nie rozpaść?
Bardzo wszystkim radzę, byście przeczytali książkę doradcy Gorbaczowa, Anatolija Czerniajewa "Zapiski doradcy prezydenta" - on dokładnie opisał cały proces rozpadu ZSRR. To oczywiste, że był nieunikniony, bez względu na to, co zrobiłby Gorbaczow. Wszystko się rozsypywało i rozwalało: skorumpowany aparat, partyjny, wojskowy, bezpieczeństwa, Afganistan, sankcje gospodarcze przeciw ZSRR, ruchy narodowo-wyzwoleńcze…


Dlaczego Jelcyn wybrał Putina?
Kiedy jesienią 1998 roku stało się jasne, że z Jelcynem jest naprawdę kiepsko (3% poparcia), jego otoczenie zamówiło badanie socjologiczne. Chciano dowiedzieć się, jak powinien wyglądać następca prezydenta. Narysowano hipotetyczny portret kandydata zdolnego do wyborczego zwycięstwa z Antyjelcynem (Primakow, Zjuganow). Winien być Rosjaninem, wojskowym, stosunkowo młody, nie może pić, warto żeby zajmował się sportem. Zgodnie z tymi kryteriami, jako pierwszego wybrano Nikołaja Bordiużę. Zimą 1999 roku mianowano go na stanowiska szefa Rady Bezpieczeństwa oraz szefa Administracji Prezydenta. Ale się nie sprawdził. Drugim kandydatem był Stiepaszyn, nie dał sobie rady z Czeczenią. Był też trzeci kandydat, Nikołaj Aksjonienko, szef kolei żelaznych. Putin był czwartym z kolei i jak się okazało dał sobie radę.


O dobrobycie Putina
W Federacji Rosyjskiej Władimir Władimirowicz Putin jest carem. Ma do dyspozycji wszystko, w tym 146 miliony poddanych. Żyje na koszt państwa i w taki sposób ma zamiar żyć długo. Jak podejrzewam, Putin nie ma karty kredytowej. Jego zdobyczą nie są pieniądze, a możliwość demonstrowania i utrzymywania władzy. A jeśli chodzi o osobiste luksusy, opowiem historię z 2008 roku. Po wojnie z Gruzją miałem z nim spotkanie w Soczi. Premier Putin zaprosił mnie do swojego pokoju na rozmowę. Był ty zwykły numer hotelowy. Stół, dwa krzesła, łóżko, wyposażenie na poziomie trzech gwiazdek.

Co to takiego pałace Putina? Czy są jego własnością? Nie. Czy on w nich mieszka? Nie. Co to znaczy jego? On ma na własność całą Federację Rosyjską, wsiądzie do samolotu poleci do Pałacu Konstantynowskiego, wsiądzie po raz kolejny, poleci na Wałaam…


O miliardach wiolonczelisty Rołdugina
Tutaj wszystko jest proste. Postanowili otworzyć rachunki w rajach podatkowych, a na nich umieścić środki umożliwiające finansowanie prowadzonych przez Rosję różnych operacji za granicą. Być może po to, by mieć czym płacić za działania służb specjalnych. Zaczęli się zastanawiać, na kogo to wszystko można zapisać. I powiedzieli, Sierioga, słuchaj, będziemy ci co miesiąc płacić tyle i tyle, ale jest nam potrzebny twój paszport, żeby otworzyć rachunek. On dał im dane paszportowe i zapomniał. To oczywiste, iż Rołdugin jest jedynie nominalnym właścicielem. I nie są to prywatne pieniądze Putina, one nie są transferowane na konta jego córek . Mieszkacie sami w kraju europejskim i dobrze wiecie, że pieniądze zostawiają po sobie ślad. Jeśli chcecie się na temat wypowiedzieć, szukajcie dowodów, starajcie się dowiedzieć jak najwięcej. Politycy mają prawo do domysłów, dziennikarze nie. 
 

Kto, jeśli nie Putin?
Przypuśćmy, że przylecieli Marsjanie i ukradli Putina, jak odbyłyby się wybory następcy? Poszukajmy analogii w przeszłości, przyjrzyjmy się, jak to w Rosji robiono dawniej. Po śmierci Stalina i Breżniewa zastosowano ten sam schemat. Najpierw mieliśmy krótki okres, kiedy zmieniali się nie zwracający na siebie uwagi liderzy, potem na ich miejsce wybierano tego, który wydał się najmłodszy i najmniej poważny, kogoś w rodzaju "malowańca". Proszę bardzo, to Chruszczow i Gorbaczow. Chcecie znać moją prognozę, kto przyjdzie po Putinie - Dmitrij Anatoliewicz Miedwiediew.


Tłum.: Zygmunt Dzięciołowski 

Oryginał ukazał się na łotewskim portalu delfi.lv:





*Aleksiej Wieniediktow (ur.1955), charyzmatyczny i kontrowersyjny moskiewski dziennikarz, publicysta, redaktor naczelny liberalnej moskiewskiej radiostacji „Echo Moskwy”. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pracował jako nauczyciel historii w moskiewskich szkołach. Jest właścicielem pakietu 18% akcji radia. Laureat licznych nagród dziennikarskich. Właściciel magazynu historycznego "Diletant".  







Aleksiej Wieniediktow i radio "Echo Moskwy" na blogu "Media-w-Rosji":



Putin nigdy nie ucieka od odpowiedzialności. Wysłuchuje opinii z różnych stron, ale decyzje podejmuje samodzielnie. Nie ma wątpliwości, iż będzie się ubiegał o prezydenturę po raz kolejny w 2018 roku. Zachodnie sankcje są bolesne dla gospodarki rosyjskiej, kryzys na Ukrainie może przekształcić się w ropiejącą ranę.

Aleksiej Wieniediktow, redaktor naczelny radiostacji „Echo Moskwy” oprowadza czytelników po kulisach kremlowskiej polityki.



Anulujcie sprzeczne z prawem zarządzenie ! Pozwólcie wrócić do pracy Aleksandrowi Pluszczewowi ! Przestrzegajcie statutu radia ! Dziennikarze radiostacji „Echo Moskwy” na spotkaniu z szefem holdingu Gazprom-Media Michaiłem Lesinem zademonstrowali solidarność i jednomyślność. Jednak wymijające odpowiedzi Lesina wciąż mogą być źródłem obaw, czy wolna od cenzury radiostacja „Echo Moskwy” przetrwa w starym kształcie obecny kryzys.









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz