poniedziałek, 15 lutego 2016

Ograniczanie wydatków, czy większy deficyt?



Spadek cen ropy naftowej oznacza poważne kłopoty dla budżetu Rosji. Ministerstwo finansów opowiada się przede wszystkim za cięciami wydatków. Potrzebne będą także pożyczki zaciągane za granicą. Polityczne ryzyko oznacza jednak, iż ich cena będzie wyższa, niż jeszcze przed kilkoma laty. Były zastępca prezesa Banku Centralnego Rosji Siergiej Aleksaszenko uważa także, iż władze finansowe popełniają błąd, ograniczając się jedynie do posunięć oszczędnościowych. Jego zdaniem Rosji nie zaszkodziłby wyższy deficyt budżetowy, na poziomie 4-5%. Umożliwiłby on podjęcie kroków mających na celu stymulowanie gospodarki. Podobną strategię przyjęły Stany Zjednoczone po kryzysie 2008 roku i odniosła ona sukces.


Z Siergiejem Aleksaszenko rozmawiał Arnold Chaczaturow



Spadek cen ropy naftowej oznacza, iz wpływy do budżetu Rosji zmniejszyły się  o 12-13 miliardów dolarów. 




Siergiej Aleksaszenko: Z czterech liter ułożyć słowo „szczęście”


Rosja wraca na rynek pożyczek zagranicznych na niekorzystnych dla siebie warunkach – wierzyciele zagraniczni domagają się rekompensaty za ryzyko polityczne.

Lecz kredyty to tylko instrument dla uzdrowienia gospodarki i można go wykorzystywać na różne sposoby. Przypomnijmy sytuację z lat 90-tych, gdy kraj znalazł się  na łasce i niełasce międzynarodowych organizacji finansowych.

Kluczowa rola przypada dziś Ministerstwu Finansów. Jego zdaniem sytuację można ustabilizować wyłącznie na drodze ograniczania wydatków budżetowych i uchwalenia nowych podatków. To oznacza rezygnację z wysiłków na rzecz stymulacji wzrostu. Ekonomista Siergiej Aleksaszenko podzielił się z „Nową Gazietą” swoją opinią o rządowych planach antykryzysowych.



Arnold Chachaturow:
Pisał Pan niedawno, że cięcia budżetu uważa Pan za szkodliwe dla gospodarki. Dlaczego w obecnych warunkach zwiększanie deficytu budżetowego miało by być  lepszym wyjściem?

Siergiej Aleksaszenko:
Gdy gospodarka doznaje zapaści wskutek spadku popytu wewnętrznego, cięcie wydatków z budżetu staje się przyczyną nasilenia tego spadku. Dlatego klasycznym wyjściem z sytuacji jest zwiększenie deficytu budżetowego. Rosyjskie zadłużenie wewnętrzne wynosi mniej niż 15% PKB, więc nie istnieje niebezpieczeństwo iż wpadniemy w nadmierne zadłużenie. Nawet dług na poziomie 30% PKB jest całkowicie bezpieczny, o ile nie ma charakteru długoterminowego.

W obecnej sytuacji nie wolno popychać gospodarki dalej ku recesji ,lecz spróbować ją pobudzić. Taką właśnie drogę obrały USA w kryzysie roku 2008. Amerykańska gospodarka wyszła z recesji w roku 2010 i rośnie do dziś. Europa wybrała zmniejszanie deficytu, cięć budżetowych i podwyższania podatków i do tej pory nie może w żaden sposób powrócić na drogę równomiernego wzrostu.

Jestem zdania, że deficyt na poziomie 5% w roku bieżącym i  4% w przyszłym byłby całkiem niegroźny.

Chaczaturow:
Czy strach władz przed niekontrolowanym deficytem budżetowym to jakaś konsekwencja traumy niewypłacalności z lat 90-tych?


Pamięć o kryzysie 1998 roku


Aleksaszenko:
Tak, to pamięć o kryzysie roku 1998. Co prawda ona się zaciera, w Ministerstwie Finansów brak już  uczestników tamtych wydarzeń. Zadłużanie budżetu – to tylko jeden z instrumentów. USA posługując się nim zbudowały największy chyba najtrwalszy segment światowego rynku finansowego. Cieszy się on zaufaniem inwestorów. Rosja posługiwała się tym samym instrumentarium, doprowadziła jednak w roku 1998 do niewypłacalności. Stąd wniosek, że nie ważne są zalety danego instrumentu, lecz to jak ktoś potrafi się nim posługiwać. Pożyczki z lat 1996-8 zaciągano na krótki termin, najczęściej do roku i co tydzień należało spłacać  miliard dolarów. Nikt nie dbał wówczas o ściąganie podatków.  Dziś dyscyplina podatkowa wygląda zupełnie inaczej. Mamy więc do czynienia z dwoma zupełnie różnymi wyzwaniami: w roku 1998 musieliśmy zaprowadzić porządek w sferze budżetowej, dziś natomiast musimy zapewnić gospodarce impuls wzrostu. Nie da się tego osiągnąć poprzez cięcia wydatków budżetowych, uzyskamy bowiem impuls ze znakiem ujemnym.

Chaczaturow:
Jaki jest pożytek z wydatków budżetowych skoro wszyscy wytykają ich nieefektywność?

Aleksaszenko:
Jeśli wszystkie wydatki byłyby nieefektywne, to należałoby w ogóle zrezygnować s uchwalania od budżetu. Ta zastrzeżenie nie jest prawdziwe dla wszystkich wydatków.  Oczywiste, powinno zależeć nam na tym, by wydatki były efektywne.  Jeśli będziemy umieli  poprawić wydatki nieefektywne, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby odzwierciedlić to w budżecie. Nie może być tak, że uchwala się budżet, a miesiąc później odkrywa się nieefektywność 10% wydatków.

Po wtóre samo Ministerstwo Finansów nie wie które konkretnie wydatki  podda cięciom zgodnie ze swoim zamiarem ich 10-procentowej redukcji. Mówi więc wszystkim podmiotom: pieniędzy będzie mniej, sami decydujcie na czym oszczędzać. Ani słowem o nadzorze nad cięciami. Ministerstwo nie ma na ten temat zdania i nie chce mieć. To zupełnie głupie i kapralskie podejście.


Prywatyzacja?


Chaczaturow:
Czy szeroka prywatyzacja majątku państwowego nie byłaby bardziej sensowna?

Aleksaszenko:
Prywatyzacja to jeden ze sposobów finansowania deficytu budżetowego, ale nie źródło dochodów budżetowych. Na prywatyzację składają się dwa elementy: finansowy (uzyskanie dochodu z prywatyzacji aktywów) i instytucjonalny (rezygnacja państwa z władztwa nad gospodarką). O ile mi wiadomo nie bierze się dziś pod uwagę oddania kontroli nad „Rosnieftem”, bankiem VTB czy „Aerofłotem”. Nie przypominam sobie w ogóle, aby państwo pozbyło się jakichś znaczących firm w ciągu ostatnich 15 lat, natomiast weszło w posiadanie co najmniej dziesięciu. Paradygmatem obecnej władzy jest państwo w roli posiadacza pakietu większościowych udziałów w „atrakcyjnych aktywach”. Dlatego nie dyskutuje się o instytucjonalnych aspektach prywatyzacji . W odniesieniu do jej strony finansowej minister finansów Ulukajew powiedział wyraźnie, że budżet jest w krytycznej sytuacji i pilnie potrzebuje pieniędzy.

Chaczaturow:
Czego można spodziewać się po wysiłkach Ministerstwa Finansów mających na celu narzucenie większej dyscypliny w systemie finansów publicznych? Można spodziewać się wręcz podniesienia podatków od osób i przedsiębiorstw?


Podwyżka podatków?


Aleksaszenko:
Tu mamy również do czynienia z dwoma kwestiami. Pierwsza to lepsza praca służb podatkowych, jako postulat niezależny od sytuacji. Podatki powinni płacić bez różnicy wszyscy, zgodnie z przepisami prawa  podatkowego. Kwestia druga, to ewentualne zwiększenie obciążeń podatkami. Pamiętajmy, że w orędziu budżetowym latem ubiegłego roku prezydent Rosji obiecał, że podatki do 2018 roku nie wzrosną. Ale już 11 dni później deputowani do Dumy stwierdzili, że Ministerstwo Finansów wniosło projekt podwyższenia podatków. W roku bieżącym Ministerstwo będzie wywierało mocny nacisk, aby podatki podnieść. Szczególnie podatki od osób fizycznych, dla przykładu postulowany jest wzrost akcyzy na paliwo. Również podwyższenie składek na cele społeczne, które stało by się de facto podatkiem osobistym.

W mojej ocenie podobne decyzje mogą poważnie uderzyć w reputację prezydenta, niemniej doskonale rozumiem logikę postępowania Ministerstwa Finansów. Jego asekuracyjne urzędnicze zachowanie jest całkowicie uzasadnione. Nie chce ono podejmować rozstrzygnięć na własną rękę i przedkłada władzy na stół stojące do dyspozycji opcje. Można zaciągać pożyczki, sprzedawać zasoby, podnosić podatki oraz ciąć wydatki budżetu. Prezydent i premier będą musieli wybrać z tych czterech możliwości najwłaściwszą kombinację. Będą mieli do dyspozycji cztery litery, z nich trzeba będzie złożyć słowo "szczęście". To zadanie jest ponad siły ministerstwa.

Chaczaturow:
Czy warunki na jakich Rosja może uzyskać zagraniczne pożyczki są znacząco gorsze od tych, które oferowano nam do roku 2013?


Pożyczki zagraniczne i rezerwy


Aleksaszenko:
Jeśli ubiegającemu się o kredyt jest on bardzo potrzebny i jeśli jego dostęp do rynków finansowych ograniczają sankcje, to inwestorzy sytuację tę wykorzystają. Oprocentowanie rzędu 7% jest o wiele więcej niż oferowano za rosyjskie papiery poprzednio. Niegdyś emisje Ministerstwa Finansów oprocentowane były na poziomie 3% czy 3,6%. Obecnie jednak z pieniędzmi jest bardzo krucho, a Rosja boryka się z sankcjami. Dlatego sądzę, że można jeszcze pożyczać na 5 – 5,5%, tym bardziej, że dług publiczny Rosji nie jest zbyt wysoki, bo pozostaje poniżej 15% PKB.

Chaczaturow:
Ale inwestorzy zagraniczni nadal traktują rosyjskie aktywa z nieufnością.

Aleksaszenko:
W pierwszym rzędzie nieufnie odnoszą się do rosyjskiego rynku akcji. One na dobrą sprawę nikomu nie są potrzebne. Natomiast obrót rosyjskimi obligacjami, tak spółek jak i rządowymi przebiega w normie.

Chaczaturow:
W budżecie na rok 2016 znajduje się zapis odnoszący się do pułapów emisji obligacji skarbowych. Na rynku zagraniczny zagranicznym wynosi on 3 miliardy dolarów, na wewnętrznym  300 miliardów rubli. Czy to wystarczy?

Aleksaszenko:
Ministerstwo Finansów szacuje, że wpływy budżetowe Rosji w następstwie spadku cen ropy zmniejszyły się o ok. ok. 1 biliona rubli czyli około  12 – 13 miliardów dolarów. To oznacza, że dla sfinansowania zaplanowanych wydatków  budżetowych kwota $ 3 miliardów jest zdecydowanie za niska. Zauważmy przy tym, że fundusze rezerwowe zostały maksymalnie wykorzystane. Przy ich pomocy będzie możliwe pokrycie spodziewanej kwoty deficytu budżetu wysokości 2 bilionów. Jeszcze większy spadek dochodów wymagać będzie dodatkowych pieniędzy. Wtedy przyda się dodatkowy bilion. Oczywiście można jeszcze głębiej sięgnąć do naszych rezerw, ale wymagałoby to znaczącej decyzji politycznej. Z tego co mi wiadomo tak prezydent, jak i Ministerstwo Finansów stoją na stanowisku, że rezerwy należy chronić co najmniej do 2018 roku. Z tego wynika, że nie da  się sięgać do nich co rok po kwoty wyższe niż  2,5 biliona rubli.

Chaczaturow:
Mówiło się, że pożyczek należy szukać na rynku wewnętrznym ale u inwestorów chińskich w juanach. Czy to nie jest alternatywa dla kapitału zachodniego?

Aleksaszenko:
 O azjatyckich inwestorach i juanach mówi się już od dwóch lat, czyli odkąd rzucono hasło „powrotu na Wschód”. Nikomu jednak nie udało się jeszcze od nich nic pożyczyć. Chińczycy to bardzo specyficzny rodzaj inwestora. Ciągle jeszcze nie ma u nich pełnej swobody przepływu kapitału. Nie słyszałem też, aby w swojej walucie byli aktywni na rynku Europy.

Autor: Arnold Chaczaturow


Tłumaczenie: Maciej Górski


Wywiad ukazał się na portalu "Nowej Gaziety":  http://www.novayagazeta.ru/economy/71704.html






*Siergiej Aleksaszenko (ur. 1959), ceniony rosyjski ekonomista orientacji liberalnej. W latach 1995-1998 pierwszy zastępca prezesa Banku Centralnego Rosji. Chętnie zajmuje się publicystyką na tematy gospodarcze, nie ukrywając swego krytycznego stanowiska wobec polityki Kremla. 












"Media-w-Rosji" o gospodarce rosyjskiej.



Po kilkunastu latach niebywałej koniunktury na rynku surowców energetycznych rośnie prawdopodobieństwo, iż Rosja znów znajdzie się u rozbitego koryta. Wybitny ekonomista Władisław Inoziemcew szuka odpowiedzi na pytanie, jakie rezultaty dla gospodarki Rosji przyniosło 16 lat rządów Władimira Putina. Rosja straciła wielką szansę na modernizację, by pójść drogą Chin, lub Emiratów. Wraz ze spadkiem cen ropy obserwujemy cofanie się wszystkich wskaźników gospodarczych do poziomów z początku lat dwutysięcznych. W obliczu rosnącego kryzysu Kreml opanował stan paraliżu.  Władze nie robią nic, mając wyłącznie nadzieję, iż jakoś to będzie.

Autor: Władisław Inoziemcew



W ciągu minionych 20-30 lat gospodarka rosyjska przeżyła kilka kryzysów. Nawet w obliczu szczególnych trudności w roku 1998, ludzie potrafili z nimi walczyć na własną rękę. Umożliwiały to o wiele mniejsza obecność państwa w gospodarce i szerszy pluralizm światopoglądowy. Obecna sytuacja, uważa politolog i publicysta Georgij Bowt, jest poważniejsza. Wszechobecny państwowy Lewiatan paraliżuje inicjatywę indywidualną. Tylko uwolnienie przedsiębiorców z okowów poddaństwa stwarza szansę na sukces w walce z obecnym kryzysem. Inaczej Rosję czeka gospodarcza apokalipsa.

Autor: Georgij Bovt

Spowolnienie gospodarcze stało się zauważalne zaraz po powrocie Władimira Putina na Kreml, jednak to przede wszystkim sankcje gospodarcze doprowadziły do spadku wartości rubla. Podejmując wysiłki na rzecz odbudowy mocarstwowej pozycji Rosji, Władimir Putin niewiele uwagi poświęca gospodarce. Potrafi jedynie składać daleko idące obietnice socjalne. Rosja nie jest przygotowana na kryzys – mówi ekonomista i polityk Władisław Inoziemcew. 

Zamiast realizacji wcześniej opracowanego planu działań, można spodziewać się nowej fali propagandy. Społeczeństwo dowie się, że kryzys sprowokowali Amerykanie, i że w trudnej chwili należy skupić się wokół prezydenta Putina.


Z Władisławem Inoziemcewem rozmawia Dmitrij Paszynski, colta.ru






Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com






Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz