niedziela, 21 lutego 2016

Konkurencja nikomu nie będzie potrzebna




Do Moskwy przyjechał z Jekaterynburga w połowie lat dziewięćdziesiątych. Dmitrij Kamienszczyk robił interesy na rynku przewozów towarowych, zaczął też inwestować w swoją bazę na moskiewskim lotnisku Domodiedowo. Nie brał udziału w złodziejskiej prywatyzacji rosyjskich aktywów surowcowych, stopniowo zwiększał swój pakiet akcji w Domodiedowie. Przekształcił lotnisko w najnowocześniejsze w Rosji. W 2011 roku zaatakowali je terroryści. Teraz organa śledcze oskarżają Kamienszczyka o nie zachowanie reguł bezpieczeństwa. Grozi mu 10 lat. Ekonomista Siergiej Żaworonkow nie ma wątpliwości, te oskarżenia to próba odebrania biznesmenowi dochodowego portu lotniczego. To także sygnał pod adresem świata biznesu, by nie przeszkadzał elicie władzy pragnącej wzbogacić się jeszcze bardziej dzięki nowemu programowi prywatyzacji. 




Z Siegiejem Żaworonkowem rozmawia: Daria Gorstkina
 





Dlaczego w sprawie Dmitrija Kamienszczyka rozpoczęto śledztwo i jak sytuacja może rozwijać się w przyszłości? Ze starszym ekspertem Instytutu Polityki Gospodarczej im. Jegora Gajdara, Siergiejem Żaworonkowem rozmawiała Daria Gorstkina.





Dmitrij Kamieszczyk, właściciel moskiewskiego lotniska Domodiedowo nie przyznaje się do winy. Odrzuca stawiane mu zarzuty o to, że ponosi współodpowiedzialność za tragiczne konsekwencje ataku terrorystycznego z 2011 roku. 




Dmitrij Kamienszczyk, właściciel moskiewskiego lotniska Domodiedowo został zatrzymany w sprawie dotyczącej zamachu terrorystycznego z roku 2011. Dzisiaj sędzia sądu dla dzielnicy Basmannej Jelena Lenskaja podjęła decyzję o zastosowaniu wobec biznesmena aresztu domowego, do 18 kwietnia. Stawiane mu są zarzuty z artykułu 238, cz. 3 Kodeksu Karnego Federacji Rosyjskiej. Jest on podejrzany o oferowanie usług bez przestrzegania odpowiednich zasad bezpieczeństwa. Komitet Śledczy uważa, iż właściciel lotniska Domodiedowo odpowiada za to, iż do wnętrza dworca lotniczego przedostał się terrorysta. Nie zastosowano wobec niego stosownej kontroli bezpieczeństwa. W wyniku eksplozji materiału wybuchowego zginęło 37 osób, 172 odniosły rany. Biznesmenowi grozi wyrok 10 lat pozbawienia wolności.


Daria  Gorstkina:
Ludzie pamiętają, iż problemy Dmitrija Kamienszczyka nie zaczęły się dziś… Skąd bierze się tak długotrwałe zainteresowanie jego osobą ze strony organów sprawiedliwości ?


Stara historia


Siergiej Żaworonkow:

To rzeczywiście stara historia. Od wielu lat różni ludzie mają chrapkę na lotnisko Domodiedowo. Jego obecny właściciel jest przedsiębiorcą spoza Moskwy, w połowie lat dziewięćdziesiątych przyjechał do stolicy z Jekaterynburga. Nigdy nie miał bliskich kontaktów z władzą, nie posiadał znaczących wpływów na górze. Dlatego właśnie na początku lat dwutysięcznych musiał wycofać się z interesów w zakresie przewozu towarów. Mino, iż jego spółka "East Line" była na rynku jednym z większych operatorów. W pewnym momencie Kamienszczyk znalazł wspólnika, akcjonariusza. Jest nim Walerij Kogan. Wydaje się, że potrafił on już wspólnie prowadzonym interesom zapewnić odpowiednią ochronę, „kryszę”, stosowne kontakty z władzami. Nieco później lotnisko starała się przejąć agencja rządowa „Rosimuszczestwo”, kolejnymi chętnymi na nie byli Miedwiediew i prokurator Czajka.

Tak naprawdę pierwszy zamach na lotnisko w związku z atakiem terrorystycznym zainicjował ówczesny prezydent Dmitrij Miedwiediew wspólnie z prokuratorem generalnym, Jurijem Czajką.

Wówczas usłyszeliśmy od nich po raz pierwszy, iż na pewno ktoś musi być winny. Mediom podrzucono jeszcze jeden temat: „nie wiemy, kto na prawdę jest właścicielem „Domodiedowa”. W rezultacie, po jakimś czasie, Dmitrij Kamienszczyk wydał stosowne oświadczenie. Przyznał, iż to on jest akcjonariuszem zarejestrowanych w rajach podatkowych kompanii, do których formalnie należy lotnisko. Jeszcze w ramach pierwszego śledztwa (obecnie toczy się w istocie kolejne dotyczące tej samej sprawy) ustalono ponad wszelką wątpliwość, iż w 2011 roku w Rosji nie obowiązywały żadne przepisy zobowiązujące do powszechnej kontroli pasażerów. Nie stosowano ich nigdzie, nawet na takich wielkich rosyjskich lotniskach jak Wnukowo, Szeremietiewo, Pulkowo. Każdy, kto korzystał z usług portów lotniczych do 2011 roku pamięta dobrze, iż na wejściu do nich, nigdzie nie było bramek wykrywających metale. Nagle wymyślono, iż to osobiście właściciel lotniska cynicznie i osobiście nie zatroszczył się o bezpieczeństwo pasażerów. A jak to miało wyglądać? Jak miała się przejawić jego troska o bezpieczeństwo? Nikt tego rozumnie wyjaśnić nie może.




Dzięki inwestycjom i wysiłkom Dmitrija Kamienszczyka Domodiedowo stało się jednym z najbardziej nowoczesnych lotnisk w całej Rosji. 



Pamięta pani niedawne oświadczenie mera Moskwy Sobianina, wydane zaraz po likwidacji w mieście setek małych pawilonów handlowych? Oświadczył on, iż w tej sytuacji na nic się nie zda powoływanie na dokumenty potwierdzające prawo własności. Teraz już rozumiemy, jaka jest filozofia naszej władzy.


Ten sam scenariusz


Podobny scenariusz został rozegrany wokół kompanii naftowej „Basznieft”. Wykonawcy byli ci sami. Nagle po pięciu latach oświadczono, iż przejęcie Basznieftu odbyło się niezgodnie z przepisami. Przez ten jednak czas, z właścicielem kompanii wielokrotnie spotykali się przedstawiciele władzy, zapraszano go na spotkania z prezydentem.
Obecna historia może być związana z wydarzeniami wokół innego lotniska, Szeremietiewo. Właśnie dokonuje się jego zagadkowa prywatyzacja, a faktycznie przejęcie przez struktury Arkadego Rotenberga (przyjaciel prezydenta Putina jeszcze z czasów petersburskich - „mediawRosji”)

Mówiąc najprostszym językiem: nasze państwo robi mu wielki prezent, przekazuje kontrolny pakiet akcji w zamian za obietnicę jakichś inwestycji w przyszłości. Przedziwna sytuacja. Kilka lat temu pojawiła się idea połączenia w jedno przedsiębiorstwo wszystkich trzech lotnisk moskiewskiego węzła lotniczego. Jak mi się wydaje, cel obecnych działań polega na tym, by zmusić Dmitrija Kamienszczyka do tego, by tanio sprzedał swój port lotniczy, lub by stał się on z powrotem własnością państwową. Ten ostatni scenariusz zastosowano w wypadku „Basznieftu”. Wtedy wymyślono, że 20 lat temu popełniono pewne nieprawidłowości. Jeśli Domodiedowo znów stanie się własnością państwa, to już w nieodległej przyszłości można je będzie, tak jak Szeremietiewo, przekazać Rotenbergowi. W zamian za przeprowadzone przez niego w przyszłości, nie bardzo wiadome jakie inwestycji.

Gorstkina:

Jak do tej pory biznesmen potrafił się bronić, odpierać ataki. Przez cały czas wywierano na Kamieszczyka silną presję….


Dwie możliwości


Żaworonkow:

Widzę tu dwie możliwości. Po pierwsze najwyraźniej, tajemniczy akcjonariusz Kogan przez jakiś czas był w stanie okazywać pomoc. W końcu, nie bez powodu znalazł się w gronie akcjonariuszy. A po drugie, widocznie, ten kto na końcu łańcuszka miał ochotę na Domodiedowo nie miał wystarczającej władzy, nie potrafił zorganizować jednoczesnego ataku ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i organów władzy sądowniczej. To ważny moment. Jeśli jakiś urzędnik, a nawet minister oświadczy, iż jest z kogoś niezadowolony, to w rzeczywistości wcale nie musi to prowadzić do wielkich nieprzyjemności. W naszym kraju jedni ministrowie są niezadowoleni z innych, często krytykują się nawzajem.

Problemy pojawiają się wtedy, gdy do walki z wybranym przeciwnikiem uruchamianych jest jednocześnie kilka instrumentów, z jednej strony MSW, Komitet Śledczy, z drugiej sądy. Nie przypadkowo kilka lat temu Władimir Putin zlikwidował sądy arbitrażowe jako oddzielną gałąź sądownictwa i podporządkował je Sądowi Najwyższemu,

Celem decyzji Putina było scentralizowanie systemu sądowniczego, podporządkowanie go jednemu organowi, skupienie władzy w jednych rękach, tych które zainicjowały atak na Kamienszczyka. Jego wrogowie w poprzednich latach byli nie dość silni. Kim jest naprawdę Dmitrij Miedwiediew? On boi się zrobić krok w lewo, lub w prawo bez uzgodnienia go z Władimirem Putinem. W 2011 roku marszcząc czoło, w sprawie Domodiedowa, trochę sobie pogadał. W tamtym okresie organy śledcze i sędziowie nie byli podporządkowani Miedwiediewowi. Dlatego działania śledcze zatrzymano. Dla wszystkich jest oczywiste, tej sprawy nie da się zakwalifikować jako przestępstwo… Wyjaśniło się szybko, iż ludzie którzy przy pośrednictwie Miedwiediewa gotowi byli odkupić port lotniczy, nie kontrolują ani śledztwa ani działalności sądu. Dlatego na jakiś czas sprawa przycichła. No a teraz powraca już po raz czwarty.

Chciałbym podkreślić, iż mamy do czynienia z działaniami podjętymi w podobnym stylu, co wcześniej w przypadku „Basznieftu”. Najpierw zostają aresztowani menedżerowie. To pierwszy sygnał dla właściciela, że sytuacja jest poważna, że trzeba pomyśleć o ustępstwach. Jeśli nie jest on do nich gotów, jest zawzięty, pora by aresztować jego samego. Ta historia miała identyczny przebieg, kiedy posadzono  Jewtuszenkowa, teraz rozegrano ten sam scenariusz.


Wybór Kamienszczyka? 


Gorstkina:

Jakie działania może jeszcze podjąć Dmitrij Kamienszczyk? Może będzie to zbytnie uproszczenie, ale wydaje się, że czeka go wybór między postawą „umownego” Chodorkowskiego, lub „umownego” Jewtuszenkowa. A może jest jeszcze jakaś inna możliwość?

Żaworonkow:

Dmitrij Kamienszczyk może pójść drogą Wiaczesława Breszta. Ten przedsiębiorca był współwłaścicielem Wierchniesadlinskiego Zjednoczenia Przemysłu Metalurgicznego (WSMPO-AVISMA). W pierwsze dekadzie nowego wieku podjęto wymierzoną w przedsiębiorstwo Breszta próbę wrogiego przejęcia. Zainicjowały ją organy wymiaru sprawiedliwości. Na początku Breszt udawał, ze gotów jest przyjąć zaproponowane mu warunki, potem jednak wyjechał za granicę. Zachował wolność. a potem udało mu się sprzedać akcje po cenie możliwej do zaakceptowania.




Dmitrij Kamienszczyk przyjechał do Moskwy z Jekaterynburga w połowie lat dziewięćdziesiątych. Lotnisko Domodiedowo było wtedy w opłakanym stanie. Przeszło przemianę dzięki jego wysiłkom. Teraz odlatują stąd samoloty największych światowych linii lotniczych. 



Gra w stylu Breszta jest w Rosji wciąż możliwa. Po pierwsze - spróbuj sprzedać temu, kto zostanie wskazany, jednak postaraj się wytargować jak najlepszą cenę. To może się udać, tym bardziej dlatego, iż w takiej sytuacji ludzie nie płacą z własnej kieszenie, a pieniędzmi z budżetu. Możliwość druga: trzymaj się do końca, zakładając iż także inicjatorom ataku zależy na tym, by kompania nie przeszła pod kontrolę państwa, tak jak się to stało z "Basznieftem". W tym wypadku agresor pozostał z niczym. Poprzednim właścicielom tłumaczono, iż powinni "Basznieft" oddać "Rosnieftowi". W rezultacie firmę odebrano Jewtuszenkowowi, ale nie stała się ona własnością "Rosnieftu". Teraz jest niezależnym przedsiębiorstwem państwowym.

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że historia z Domodiedowo odbywa się, gdy w Rosji mówi się coraz więcej o nowej fali prywatyzacji. Odnoszę wrażenie, iż ludzie dysponujący w Rosji realną władzą chcą w związku z tym zademonstrować swoją siłę.  To wiadomość dla tych, którzy być może nie rozumieją, iż nawet jeśli zostanie ogłoszona prywatyzacja, to lepiej w nią nie włazić. To będzie niebezpieczna historia. Konkurencja nikomu nie będzie potrzebna.




Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski


Oryginał ukazał się na portalu openrussia.org: https://openrussia.org/post/view/12890/






 *Siergiej Żaworonkow (ur. 1977), rosyjski ekonomista orientacji liberalnej, działacz polityczny związany z ugrupowaniami opozycyjnymi. Naukowiec związany z Instytutem Gajdara. 










Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com





Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz