czwartek, 28 stycznia 2016

Słowo "synagoga" nie jest już zakazane



W Związku Radzieckim ograniczano obywatelom pochodzenia żydowskiego dostęp do określonych zawodów, represjonowano chętnych do emigracji do Izraela. Za caratu Żydzi padali ofiarą pogromów. Po upadku Związku Radzieckiego udało się wiele zrobić w walce z antysemityzmem - twierdzi przewodniczący Kongresu Żydów Rosyjskich, Jurij Kanner. Jego zdaniem w Rosji nie są potrzebne kary za negowanie Holocaustu. Masowość represji wobec samych Rosjan wymaga raczej kar za negowanie represji stalinowskich.
 

Z Jurijem Kannerem rozmawia Mumin Szakirow





Mówią, że Andropow był Żydem….







Jurij Kanner na Światowym Kongresie Żydów w Jerozolimie. Pod jego kierownictwem Kongres Żydów Rosyjskich utrzymuje poprawne stosunki z władzami, jednak sam Kanner często pozwala sobie na wypowiedzi niezależne i nonkonformistyczne. 




Mumin Szakirow:
Władimir Putin zaproponował europejskim Żydom, by przenieśli się do Rosji. Tak prezydent Rosji zareagował na wypowiedź prezydenta Kongresu Żydów Europejskich Wiaczesława Kantora o nowej fali migracji Żydów z Europy. To był żart, czy poważna propozycja?

Jurij Kanner:
Przeoczył Pan pewien moment. Na początku Putin powiedział, iż sytuacja chyba nie jest taka straszna. Na co zareagował Kantor: och nie, jest okropnie, okropnie, okropnie. Putin zna go od wielu lat i pamięta, iż Kantor sam też kiedyś opuścił Rosję i przeniósł się na Zachód. A teraz przyjechał do Rosji i opowiada szefowi państwa o swoich lękach i zagrożeniach. Mam wrażenie, że każdy na miejscu Putina odpowiedziałby podobnie. A po drugie, jeśli w wypowiedzi Putina istotnie zabrzmiała nuta pragmatyczna, to być może zapragnął, by świat zwrócił uwagę, jak wiele w Rosji, i przy Jelcynie i przy Putinie, zrobiono dla walki z antysemityzmem.


Mniej przejawów antysemityzmu


Szakirow:
Można powiedzieć, iż mamy teraz w Rosji mniej przejawów antysemityzmu, niż dawniej?

Kanner:
Można. Te nowe cyfry do pewnego stopnia nas niepokoją. Być może liczymy nieprawidłowo? Zamawialiśmy odpowiednie badania w ośrodku "SOWA" (ros. ośrodek badający problemy ksenofobii i nacjonalizmu- "mediawRosji") i w Centrum Lewady. Rezultaty świadczą wyraźnie, iż sytuacji uległa poprawie. Po drugie, po rozpadzie ZSRR, a także całkiem niedawno, do Rosji przeprowadziło się wielu Żydów z byłych republik radzieckich, z Gruzji, Azerbejdżanu, Białorusi, Ukrainy, z Azji Środkowej. Mówimy o dziesiątkach tysięcy. Oprócz tego, o tym mówią dane ambasady Izraela, w Rosji, w różnym okresie pracowało, lub pracuje od 50 do 100 tys. obywateli Izraela. To pokazuje, że Putin nie żartował.

Szakirow:
W Związku Radzieckim antysemityzm obecny był w życiu codziennym. Można się było zetknąć z nim, gdy człowiek zdawał na studia, lub starał o przyjęcie do pracy. Represjonowano Żydów pragnących w latach siedemdziesiątych emigrować ze Związku Radzieckiego. Ludzie bali się głośno wypowiadać słowo synagoga. W jakich formach obecnie przejawia się w Rosji antysemityzm?



Kanner:
Najgorsza jest antysemicka retoryka. Jej źródłem bywa także telewizja państwowa. Na tego rodzaju wypowiedzi często pozwala sobie pisarz Aleksander Prochanow. Rok temu, jedna z prowadzących w stacji "Rossija 24" chlapnęła, iż to Żydzi sami odpowiadają za Holocaust. Antysemityzm w pewnym stopniu obecny jest w służbach specjalnych, nawet trudno mi zrozumieć dlaczego. Przypomnijmy sobie przypadek nauczyciela Ilji Farbera (głośna w latach 2012-2013 sprawa sądowa, nauczyciela wiejskiej szkoły oskarżono o korupcję - "mediawRosji"). Potem spróbowano tę sprawę zatuszować, ale niesmak pozostał. Co uratowało Farbera? Zwracając się do przysięgłych prokurator powiedział: "gotowi jesteście uwierzyć, iż człowiek o nazwisku Farber nic nie ukradł?" Ja tu mówię o ogólnie znanych przejawach antysemityzmu. Jest też literatura w rodzaju "Protokołów Mędrców Syjonu".

Szakirow:
A jak wygląda dziś w Rosji antysemityzm na poziomie domowym, w codziennym życiu….?

Kanner:
Proszę, to wydarzenia całkiem świeże, historia z kierowcami tirów. Nie wiem, czy to się urodziło na poziomie lokalnym, czy ktoś to inspirował. W Dagestanie zorganizowano demonstrację, na niej padały ostre hasła antysemickie. Inna nieprzyjemna historia sprzed dwóch lat , to pobicie chłopca w regionie podmoskiewskim. On był uczniem Jesziwy "Torat Haim". Ale to są oddzielne wydarzenia, trudno zobaczyć w nich jakąś tendencję.

Szakirow:
W czasach radzieckich limitowano procent studentów Żydów na wyższych uczelniach, w instytutach badawczych, przedsiębiorstwach przemysłu obronnego. Czy dziś istnieją dziedziny zabronione dla Żydów, np. FSB, MSW?


Deputowani, ministrowie, doradcy


Kanner:
Teraz, jak mi się zdaje, nikt tego nie kontroluje. Mamy Żydów deputowanych do Dumy, członków Rady Federacji, gubernatorów, ministrów, doradców prezydenta, ludzi na różnych  stanowiskach kierowniczych. Nie słyszałem o jakichś zakazach. W synagodze często spotykam różnych ludzi, faceta, który był prokuratorem, albo generałem milicji. Pojawia się inne pytanie, na podstawie jakich kryteriów przyjmowano do pracy? Może nie przyjmowano Żydów noszących charakterystyczne nazwiska, albo czysto semicki wygląd? Dzisiaj coraz szerzej krąży plotka, że Żydem był na przykład szef KGB, a potem sekretarz generalny Jurij Andropow.

Szakirow:
Żartuje pan?

Kanner:
Szczerze? nie sądzę, żeby była to tylko legenda. Takie pochodzenie w wypadku Andropowa było całkiem możliwe. Wiele mówi sam jego wygląd. Proszę popatrzeć, Siergiej Kirijenko był premierem, jego pochodzenie jest znane. Jewgienij Primakow był szefem rządu, i jego mama i tato byli Żydami. Niemcow miał mamę Żydówkę, na pewno ktoś jeszcze. Nie wydaje mi się, by we współczesnej Rosji pochodzenia miało jakieś znaczenie. W Związku Radzieckim, w różnych republikach panował antysemityzm w różnej skali. Urodziłem się na Ukrainie, żeby dostać się na studia wyższe, pojechałem do Rosji, do Saratowa. Wielu Żydów z Ukrainy przenosiło się do Rosji. Co ciekawe, przestrzeganie określonych żydowskich tradycji i obyczajów było łatwiejsze w regionach z przewagą ludności muzułmańskiej. Tam nie uległy one zerwaniu. Rytuał obrzezania w przypadku Żydów zamieszkałych w Tatarstanie, Azerbejdżanie, w Azji środkowej odbierano jako normę. Ubój koszerny - proszę bardzo. W innych republikach za to wyrzucano z partii. Tam gdzie przeważali muzułmanie, antysemityzm w życiu codziennym był nieobecny.



Wnętrze zbudowanej w końcu XIX wieku moskiewskiej Wielkiej Synagogi Chóralnej (foto:  Hshuvaeva)



Szakirow:
Niedawno rozmawiałem z Władimirem Poznerem (słynny dziennikarz telewizyjny - "mediawRosji"). Spotkałem go na prezentacji filmu o Janie Karskim. Zapytałem go, kiedy dowiedział się, że jest Żydem…. Okazało się, że w dzieciństwie, w latach czterdziestych,  Mieszkał wtedy w Nowym Jorku. Po raz pierwszy przezwano go Żydem, kiedy miał 7 lat. Usłyszał to od miejscowych podrostków, Irlandczyków. A Pan, kiedy pan poznał swoje pochodzenie?

Kanner?
Urodziłem się w Kamiennym Brodzie, żydowskim miasteczku  na Ukrainie. Obok Żydów mieszkali tam Polacy i Ukraińcy. To że jestem Żydem, zrozumiałem o wiele wcześniej od Poznera. W naszym  miasteczku było wiadomo kto jest kim, jakiej narodowości, ludzie mówili różnymi językami. Wychowywałem się w tradycyjnej rodzinie, w domu rozmawialiśmy w jidysz. Dopiero później dzieci dowiadywały się, że mieszkają na Ukrainie, w Związku Radzieckim, tę wiedzę przynosiła szkoła.

Szakirow:
Spotykały pana jakieś nieprzyjemności w związku z pochodzeniem?

Kanner:
Urodziłem się tam, gdzie Żydów wymordowano, w tym moich krewnych. Miejscowa ludność różnie to oceniała. Nie wszyscy nie Żydzi uważali, iż stała się tragedia.  Taki stosunek do wymordowania Żydów przetrwał do dziś.  Na miejscowym cmentarzu odbudowałem pomnik, wyremontowaliśmy ogrodzenia, alejki. Ale miejscowa ludność ten pomnik traktuje jak coś obcego. Byłem tam w sierpniu zeszłego roku i zobaczyłem jak go zniszczono. Jedni ludzie pomagają budować, inni niszczą. To chyba było dla mniej najbardziej przykre. To, że nazywali mnie żydkiem, nie, to jakoś nie robiło na mnie wrażenia, jestem żydkiem, i co z tego? Dla mnie to nie jest problem.

Szakirow:
Mam pan grubą skórę? Dzięki niej łatwiej się panu bronić przed antysemickimi wyskokami?


Urodziłem się na Ukrainie


Kanner:
Nie czułem, żeby ktoś na mnie napadał. Uczyłem się dobrze, moim rodzicom się powodziło. Mieliśmy przyzwoity dom, ojciec zbudował go w 1958 roku. Należeliśmy do elity naszej miejscowości. Nie czułem się poszkodowany. Żyli babcia z dziadkiem, kochali mnie. Odwiedzałem krewnych. Tamta rzeczywistość była jakaś lepsza. Nasze miasteczko miało przemysłowy charakter. Rodzice nie tylko zarabiali lepiej, byli nauczycielami, wyróżnialiśmy się pod względem intelektualnym. Rozumiałem, że żyję w uprzywilejowanym świecie.

Szakirow:
27 stycznia wypada kolejny Dzień Pamięci Ofiar Holocaustu. Jak z latami zmieniał się w Rosji odbiór tej daty?

Kanner:
To dzień  żałoby. Już od dwóch lat uroczystości są organizowane przy udziale państwa. Tego w Rosji wcześniej nie było. Nie organizujemy jakiejś jednej akademii, zaplanowaliśmy całą serię wydarzeń okolicznościowych, nie tylko w Moskwie, ale także w innych regionach. W synagogach odbędą się żałobne modlitwy, w Operze Helikon zorganizujemy wieczór pamięci z udziałem działaczy społecznych, polityków dyplomatów. Czeka nas cały "Tydzień Pamięci", każdy znajdzie dla siebie coś interesującego.

Szakirow:
A jednak wciąż jeszcze daty 27.01 nie włączono do oficjalnego kalendarza uroczystości państwowych…

Kanner:
W tym roku w budynku Dumy Państwowej obejrzeć można wystawę "Holocaust: zniszczenie, wyzwolenie, ratunek". Rosja była jednym ze współautorów pomysłu, by dzień 27.01 poświęcić pamięci Holocaustu. Tego dnia Armia Czerwona weszła do obozu Auschwitz-Birkenau, ale ma pan rację, tej rocznicy nie wpisano do kalendarza oficjalnego. Będziemy o tym przypominać deputowanym do parlamentu, jego kierownictwu. Niestety, nie mamy prawa inicjatywy ustawodawczej. Być może uda się kogoś namówić, by wystąpił z podobną inicjatywą, także w naszym imieniu.

Szakirow:
Gdy spytać co to takiego Holocaust, w Rosji zaledwie połowa ankietowanych odpowiada prawidłowo. Co robicie, by to zmienić, by uczniowie i studenci lepiej znali historię wojny?

Kanner:
W zeszłym roku udało nam się wypuścić poradnik metodologiczny jak uczyć o masowych mordach w XX wieku, tam znaczna część poświęcona jest tragedii Żydów. Ten poradnik został zatwierdzony przez Ministerstwo Oświaty. Ale w Rosji upowszechnianie wiedzy na ten temat to problem złożony, chociaż obozy śmierci znajdowały się także na naszym terytorium. Pewnego razu dyskutowaliśmy z pewnym wysoko postawionym działaczem państwowym, mogę pana zapewnić iż nie jest on w najmniejszym stopniu antysemitą. Usłyszałem wtedy, słuchaj Jura, czego wy Żydzi chcecie ze swoimi sześcioma milionami ofiar, w Rosji zginęło 30 milionów. Takie są cyfry, tu sześć milionów, tam trzydzieści.

Szakirow:
Dlaczego ludzie nie chcą znać własnej historii?


Przywrócenie godności


Kanner:
Odpowiem uczciwie, kiedy byłem dzieckiem, nie chciałem identyfikować się z tymi zamordowanymi Żydami. Zostali poniżeni i zabici. Dlatego nasz projekt uporządkowania miejsc pochówku jest próbą przywrócenia naszym ludziom godności. Jestem teraz dorosłym człowiekiem i czuję, że musimy się tym zajmować. Tak to rozumiem, w pamięci narodu utrwaliła się określona prawda, Żydzi stali się ofiarą poniżenia, wszystko im zabrano, potem zamordowano. Okazało się, że było to możliwe. Dla Rosji to ważny problem, by uświadomić sobie prawdę. Rosjanie nie chcą także znać prawdy o sobie, ich też poniżono, rozdeptano, zamordowano. W 1930 mój dziadek Abram, młynarz, stal się ofiarą rozkułaczenia. Miał swoją ziemię. Kiedy posługuję się terminem Rosjanie, mam na myśli ludzi zamieszkujących terytorium Rosji. Ich zsyłano, zabijano, ludzie umierali z głodu, cierpieli także po zakończeniu wojny. Ale nasi współcześni chcą poznawać tylko to, co dobre, po ich myśli. W tym tkwi problem.

Szakirow:
To tylko rosyjska specyfika, czy tak jest wszędzie?




W 2012 roku zainaugurowało swoją działalność w Moskwie nowoczesne Muzeum Żydowskie.



Kanner:
Nie tylko. Także w Izraelu temat Holocaustu traktowany bywa niejednoznacznie. Spora grupa obywateli Izraela nie chce identyfikować się z jego ofiarami. Mają do tego podstawy. Są bohaterami, synami bohaterów, którzy zbudowali i obronili swój kraj. Nie chcą, by ich uważano za bliskich ofiar pozabijanych jak bydło. To poważny problem psychologiczny. Jak mi się zdaje, upowszechnianiu wiedzy o Holocauście musi towarzyszyć poznawanie własnej historii, nie zaś zniekształcających historię mitów.

Szakirow:
Pokazywałem kiedyś w Warszawie swój film dokumentalny "Holocaust: klej do tapet?" Pokaz odbył się w teatrze im. Idy Kamińskiej. Oglądali film uczestnicy dokumentalnego projektu Stevena Spielberga "Przerwane Milczenie". Większość z nich cudem uratowała się od zagłady. Rozmawialiśmy potem w foyer, ale ci starsi ludzie w żadnym wypadku nie chcieli wypowiadać się do kamery. Nie chcieli, by znów zwrócono na nich uwagę, to miało związek z polskim antysemityzmem. Na czym on polega, biorąc pod uwagę fakt, iż w Polsce nie ma już prawie Żydów?

Kanner:
Nie wiem. Nie potrafię powiedzieć na ile zjawisko to jest powszechne. Mówić można co się chce, ale takie rzeczy trzeba badać, mierzyć. Też byłem w teatrze, o którym pan mówi, w przerwie rozmawiałem z kobietą w sędziwym wieku. To co mówiła, świadczyło o jej antysemityzmie. Starałem się podtrzymać rozmowę, po rosyjsku, po polsku, w jidysz. I wtedy usłyszałem słowa wypowiedziane wprost, to dobrze, że pozabijano Żydów. Nie wiem, czy udzielam właściwej odpowiedzi na pana pytanie, ale z czymś takim się zetknąłem. Ale w Polsce jest też Kraków, tam nie ma Żydów, ale można w nim zobaczyć prawdziwe żydowskie miasteczko, stare dzielnice, kawiarnie z żydowską kuchnią, turystów. To Kazimierz.


Birobidżan


Szakirow:
Odwiedzał pan położony na rosyjskim Dalekim Wschodzie Żydowski Obwód Autonomiczny Birobidżan? To terytorium budzi pana zainteresowanie?

Kanner:
Byłam tam raz. Spotkałem ludzi mówiących z akcentem żydowskim. Tam mieszka ponad tysiąc Żydów, jest synagoga, wspólny ośrodek kulturalny. Z mieszkańcami mogłem porozmawiać w jidysz. Ale tereny te nie budzą niczyjego zainteresowania. Projekt stworzenia tam obwodu żydowskiego wspierali komuniści, działacze światowej międzynarodówki. Tam pojechali ludzie z Ameryki, Europy, Palestyny. To był pomysł radziecki. Ale już moi dziadkowie oceniali go krytycznie. To chyba ma na mnie wpływ do dziś. Dla mnie, to zwykle rosyjskie terytorium położone na Dalekim Wschodzie. Pomagamy działającym tam organizacjom żydowskim, podtrzymujemy kontakty z władzami, na swoje uroczystości zapraszamy gubernatora jako gościa honorowego. Ten obwód istnieje, taka jest rzeczywistość, ale trudno w jego wypadku mówić o jakichś perspektywach… To mało prawdopodobne. Procent Żydów jest tam dziś mniejszy, niż w średnim rejonie w Rosji. Choćby w Kazaniu, w Tatarstanie, wspólnota żydowska jest o wiele większa, niż w Birobidżanie.

Szakirow:
Powinniśmy wprowadzić do kodeksu karnego kary za negowanie Holocaustu?

Kanner:
W Rosji - nie. Zgładzono tu tak wielu ludzi, iż wrażliwość na podobne sprawy jest nieco przytłumiona. Jeśli wprowadzać kary, to raczej za negowanie represji stalinowskich. Ilość ofiar Holocaustu na terytorium Rosji wyniosła 142 tysiące. To niewielka część ogólnej liczby ofiar. Poziom kolaboracjonizmu w Rosji nie był większy (nie ma tu się czym chwalić), niż w sąsiednich krajach. Getto w Nalczyku (stolica północno kaukaskiej Kabardyno-Bałkarii - "mediawRosji") przetrwało. Dzięki czemu? Bo miejscowi Kabardyjczycy nie kolaborowali. Przetrwały getta w obwodzie kałużskim i twerskim. Z tego samego powodu. W większym stopniu Rosjanie współuczestniczyli w mordowaniu własnego narodu, niż pomagali w czasach Holocaustu. Powinniśmy upowszechniać własną historię. To jest najważniejsze.




Tłumaczenie: Zygmunt Dzięciołowski
Oryginał ukazał się portalu svoboda.org: http://www.svoboda.org/content/article/27510599.html

W porozumieniu z autorem tekst został skrócony i zredagowany







*Jurij Kanner (ur. 1955), przedsiębiorca z branży budowlanej i nieruchomości. W czasach radzieckich był zastępcą przewodniczącego kołchozu na Syberii. Działacz społeczny. Od 2009 roku przewodniczący Kongresu Żydów Rosyjskich.



*Mumin Szakirow (ur. 1959), dziennikarz i reżyser filmowy. Od  1994 jest związany z radiem Swoboda. Autor głośnego filmu dokumentalnego "Holocaust, czy to klej do tapet?"



Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz