sobota, 16 maja 2015

Dzień Zwycięstwa: Rosjanin w Gdańsku



W Rosji rocznica zwycięstwa obchodzona jest z gigantycznym rozmachem. W Polsce wszystko odbywa się inaczej - konstatuje Władimir Warfołomiejew, rosyjski publicysta, zastępca redaktora naczelnego radiostacji "Echo Moskwy". Nie ma rzeki filmów wojennych w telewizji, w uroczystościach państwowych, poza oficjelami, uczestniczy niewiele osób. Pamiętając wojnę, Polacy żyją dniem dzisiejszym i jutrzejszym. 




  


Znany rosyjski dziennikarz, Władimir Warfołomiejew trafił do Gdańska, gdy odbywały się tam uroczystości
z okazji rocznicy zakończenia wojny. Zaskoczył go brak patosu i propagandy państwowej. 





Po raz pierwszy w te dni majowe, kiedy świętujemy rocznicę zakończenia wojny, znalazłem się w Europie i na własne oczy zobaczyłem, jak ten dzień obchodzony jest w Polsce. W tym kraju, centrum obchodów 8 maja, był w tym roku nadmorski Gdańsk. To właśnie tutaj, na półwyspie Westerplatte, polski garnizon bronił się w 1939 roku przed atakami Niemców. Nocą pod pomnikiem odbyła się uroczystość z udziałem prezydenta Komorowskiego i dziesięciu przywódców europejskich. W ciągu dnia, już w samym mieście odbyła się ceremonia składania kwiatów z udziałem prezydenta Gdańska, duchowieństwa, wojskowych, kombatantów, uczniów. Obecny był także rosyjski konsul generalny. Nasz dyplomata nie przemawiał, za to miejscowi działacze, poczynając od prezydenta miasta mówili i to dużo. Wszyscy przypominali nie tylko niemiecki, ale i radziecki totalitaryzm, gestapo i NKWD, Auschwitz i Katyń. Wszystko to jest uzasadnione i zrozumiałe.


Uroczystości dostępne dla mieszkańców


Co mnie zaskoczyło, obie uroczystości były dostępne dla samych mieszkańców Gdańska, w prasie zapraszano ich do udziału tak w ceremonii z udziałem głowy państwa, jak i przed pomnikiem w centrum. A jednak chętnych okazało się niewielu. Nocą przybyło maksimum 100 osób, w ciągu dnia jeszcze mniej.


Na sposób zorganizowany zjawiło się kilka grup uczniowskich (sądząc po ich wyglądzie byli członkami jakichś klubów patriotycznych), żołnierzy, studentów uczelni wojskowych. I to wszystko. To święto wciąż jest obchodzone na najwyższym szczeblu państwowym i to z odpowiednim rozmachem i ceremoniałem. Ale stosunek zwykłych mieszkańców do wydarzeń  sprzed pół wieku jest o wiele spokojniejszy. Nikt ich z resztą, trzeba to podkreślić, do tych uroczystości specjalnie nie przygotowuje. Na ulicach wywieszono jedynie flagi państwowe, to jedyna zauważona przeze mnie forma agitacji państwowej z tej okazji. W programie telewizyjnym nie lały się rzeką, tak jak u nas, filmy wojenne, agitacyjne talk-shows, klipy reklamowe.


Polacy żyją dniem dzisiejszym


A przecież nie da się powiedzieć, iż Polacy mogą wobec wojny zachować obojętność. To mało prawdopodobne, tym bardziej, iż to oni, jeśli się nie mylę, ponieśli największe straty ze wszystkich krajów (w układzie procentowym - 17). Zapewne tragedia wojny pozostaje dla nich ważna, jest to już jednak historia odległa, nawet jeśli dotknęła każdej rodziny. Polacy żyją dniem dzisiejszym i jutrzejszym. Tak to z pewnością jest.  




Tłum.: ZDZ



Oryginał ukazał się na stronie Wladimira Warfołomiejewa w Facebooku: https://www.facebook.com/varfolomeev/posts/10202813404575856






*Władimir Warfołomiejew (ur. 1966), dziennikarz, zastępca redaktora naczelnego radiostacji "Echo Moskwy". Występuje na antenie jako prowadzący kilku znaczących audycji. W roku 2010 podpisał rezolucję opozycji rosyjskiej "Putin musi odejść". 














Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz