wtorek, 24 marca 2015

Potrzebny jest nowy narkotyk, jeszcze silniejszy



Z pędzącego po torze lodowym bobsleja nie da się wyskoczyć. Pod tym względem polityka rosyjska obliczona na konfrontację z Zachodem, a zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi jest podobna. Z niej także tak łatwo nie można się wycofać. Retoryka Kremla stała się bardziej wojownicza, ekspansjonistyczna. Dla podtrzymania agresywnego ducha w społeczeństwie potrzebne są nowe, silniejsze bodźce. Znów Ameryka jest dla Rosji największym wrogiem. Popierając separatystów w Donbasie, Kreml walczy przede wszystkim z wewnętrzną opozycją, z programem zmian. Czy jednak rosyjska elita gotowa jest pogodzić się z pełną samoizolacją swojego kraju? Panujący w Rosji reżim, uważa Lilia Szewcowa, ceniona na świecie specjalistka w dziedzinie polityki rosyjskiej, znalazł się w stanie agonii i za wszelką cenę szuka sposobów przetrwania.
  

Rozmawiała: Jelena Polakowskaja



  

Logika gnijącego samodzierżawia



Politolog Lilia Szewcowa, o tym jak zmieniła się Rosja w ciągu roku, jaki upłynął od aneksji Krymu.





Lilia Szewcowa jest jednym z najbardziej cenionych na świecie ekspertów w dziedzinie polityki rosyjskiej.
Wielokrotnie odwiedzała Polskę, uczestnicząc w konferencjach i seminariach. 




Lilia Szewcowa:
Aneksja Krymu, dramatyczne wydarzenia związane z wtargnięciem na Ukrainę, to wszystko co stało się w roku ubiegłym, jeszcze kilka lat wcześniej wydawałoby się nie do wyobrażenia. Nie zakładaliśmy przecież, że może dojść do wojny Rosji z Ukrainą. Teraz jednak widać, potwierdzeniem jest sekwencja ostatnich wydarzeń, iż rosyjski reżim samo dzierżawny w obawie przed agonią, wszystkie swe działania podporządkował walce o przetrwanie. Do niedawna mogło się wydawać, że ruch skupiony wokół hasła "Krym jest nasz", także w swej początkowej fazie, był wyrazem nieśmiałego uznania dla obecności rosyjskich żołnierzy na tym terytorium. Dla uzasadnienia aneksji wybrano także metodę sztucznego referendum. Jednak dziś tamto stare hasło "Krym jest nasz" utraciło wiele ze swego dawnego konsolidującego wpływu. Potwierdzenie tej zmiany można było odnaleźć we porażającym filmie "Krym. Powrót do ojczyzny", w nim wykonawcą głównej roli był sam Putin. Zagrał w nim bohatera chętnego do wyjaśnienia przebiegu niedawnej historii.

Jelena Polakowska:
Opowiedziana przez niego historia poraża cynizmem. Film potwierdza przed całym światem, iż rok wcześniej posłużono się seria bezwstydnych kłamstw.


Nowe podejście Kremla


Szewcowa:
Ten film jest świadectwem nowego podejścia władz. Zaczęło się od skromnego, miękkiego,  niezręcznego "krymnaszyzmu". Jego pierwszym przejawem była aneksja. Zakładano, że Zachód przełknie ją i wybaczy. Teraz możliwe jest już otwarte wyznanie prawdy i nie tylko w kwestii aneksji Krymu. Zapewne i w przyszłości usłyszymy szczere relacje na temat wprowadzenia rosyjskich sil zbrojnych na terytorium ukraińskiego Donbasu. Będą one otwartym wyzwaniem pod adresem Zachodu, całego świata.  Zwróćcie uwagę na to, czego dokonałem. Patrzcie, jaki jestem dumny. Udało mi się zdemontować porządek świata ukształtowany po rozpadzie ZSRR, mam teraz prawo do nowej interpretacji obowiązujących świat reguł gry. Mam prawo zachowywać się tak, jak mi się podoba.

Z punktu widzenia zasad obowiązujących w dzisiejszym świecie, podobne wyzwanie jest nie do przyjęcia. Retoryka tego rodzaju da się wytłumaczyć tym, iż mechanizmy wypracowane w zeszłym roku przestały być efektywne. Agresja przeciw Ukrainie, zarażenie społeczeństwa rosyjskiego ukraińskim wirusem, wyeliminowanie polityki rosyjskiej, życia rosyjskiego z ekranów telewizji, jak się okazało, już nie wystarczają. Władza spostrzegła, iż zeszłoroczna mobilizacja zaczyna się rozmywać. 67% respondentów ankietowanych w zeszłym miesiącu, opowiedziało się za istnieniem Ukrainy jako państwa suwerennego, nawet jeśli nie będzie ono sojusznikiem Rosji. Zaledwie 22% Rosjan opowiedziało się za poglądem przeciwstawnym. Oznacza to, iż społeczeństwo nie jest przygotowane do dalszych aneksji, ekspansji, czy wojny. Potrzebny więc jest nowy narkotyk, silniejszy, o większej mocy halucynogennej. Przyjrzyjmy się aktualnej retoryce Siergieja Ławrowa, wypowiedziom innych oficjalnych przedstawicieli władz, pełnemu wojowniczych haseł pod adresem Zachodu wystąpieniu szefa Izby Niższej parlamentu Siergieja Naryszkina. Zwróćmy uwagę na wspomniany już film, Władimir Putin w głównej roli mógł rzeczywiście wywrzeć mocne wrażenie. Wszystkie te zdarzenia najlepiej świadczą o trwającym poszukiwaniu nowej idei mobilizacji społeczeństwa na czas wojny. Nie wystarczy że wciągnięto Rosję do konfliktu zbrojnego, dziś znów szuka się sztucznej metody do budowy jedności narodu. W pierwszą rocznicę aneksji "krymnaszyzm" zaczyna brzmieć w innej tonacji, bardziej wojowniczej, militarystycznej, ekspansjonistycznej.






Jeśli w Rosji podjęto już decyzję o wyborze kursu konfrontacyjnego w odniesieniu do Zachodu, to tak, jak nie da się wyskoczyć z rozpędzonego bobsleja, tak nie będzie możliwa kolejna raptowna zmiana w rosyjskiej polityce.

Polakowska:
Pierwsze sankcje przeciw Rosji Zachód wprowadził zaraz po aneksji Krymu. Władze rosyjskie nie mogły nie zdawać sobie sprawy z tego, iż udzielenie szerszego wsparcia donbaskim separatystom oznacza zwiększenie konfrontacji z Zachodem, a w konsekwencji rozszerzenie sankcji. Być może Rosja nie zapłaciła za Krym odpowiednio wysokiej ceny, później jeśli pozwoliła sobie na działania w Donbasie?


Logika samodzierżawia


Szewcowa:
Jaka będzie kropka nad "i", zależy od dalszych wydarzeń. Wiele nowego dowiemy się, gdy władze rosyjskie znów pozwolą sobie na szczere wyznania. Na razie, z jakiegoś powodu, pozwalają sobie na mówienie rzeczy, jakie przed trybunałem w Hadze uznano by za na przyznanie się do winy. Z pewnością dowiemy się więcej jeszcze o motywach i bodźcach, jakie doprowadziły do tej trwającej wciąż tragedii... Będziemy bliżsi odpowiedzi na pytanie o to, jaką rolę odegrały w niej określone cechy osobowości przywódcy... Ale wolę wrócić do tematu, jakim jest logika samodzierżawia, zwłaszcza znajdującego sie na etapie degradacji. Jeśli podjęto decyzję, iż Rosja wybiera konfrontację z Zachodem, to wycofać się z niej nie będzie łatwo. Tak dzieje się podczas ślizgów bobslejowych, nie da się wyskoczyć z rozpędzonego bolidu. Do pewnego stopnia można regulować jego szybkość na torze, opuszczenie go przed metą nie jest możliwe. Jeśli więc w 2013 roku Kreml przyjął doktrynę powstrzymywania wpływów Zachodu, tak wewnątrz, jak i poza granicami Rosji, to wszystkie jego dalsze kroki będą podejmowane w duchu konfrontacyjnym, zaś obowiązujące do tej pory zasady gry utracą znaczenie.

Mam wrażenie, ze podejmując decyzję o aneksji Krymu, prezydent Putin nie brał pod uwagę potencjalnej reakcji Zachodu. Zapewne nie odgadł też, jak zachowają się Niemcy, nie przewidział, iż okażą się zdolne do odegrania w przestrzeni europejskiej roli konsolidującej, przede wszystkim w kwestii sankcji. Wydaje mi się też, iż Putin nie docenił rozmiaru stagnacji gospodarczej, spadku cen ropy, czy wpływu sankcji na gospodarkę rosyjską. O wielu rzeczach nie pomyślano zawczasu, nie uwzględniono ich w bilansie strat i zysków. Ale nawet gdyby było inaczej, nie sądzę, by po zajęciu Krymu, Kreml mógł się zatrzymać. Ekspansjonizm z jakim mamy do czynienia, jest wyrazem osłabienia obecnych w rosyjskiej rzeczywistości podstaw do sprawowania władzy. Potencjał władz uległ zredukowaniu, zmniejszyły sie pod wieloma względami, gospodarczym, administracyjnym, finansowym, możliwości stosowania przemocy i represji.  Władze nie miały innego wyboru, były skazane na poszukiwanie możliwości działania za granicą, a także na działania sprzyjające odwróceniu uwagi społeczeństwa od własnych problemów.




Kremlowska retoryka znów przedstawia Stany Zjednoczone jako największego rywala i wroga
Rosji. Tylko największe mocarstwo świata zasługuje na tego rodzaju status. 



Polakowska:
W ciągu ostatniego roku propaganda rosyjska zrobiła wiele, by dokonała się pewnego rodzaju zamiana pojęć. By mówiono, iż Rosja nie prowadzi wojny z Ukrainą, a ze Stanami Zjednoczonymi. Z pokrytego kurzem schowka wyciągnięto starego wroga, teraz pokazuje się go obywatelom....


Ameryka jako wróg


Szewcowa:
Stany Zjednoczone wróciły do polityki rosyjskiej w charakterze głównego wroga także dlatego, iż w tej roli nie da się obsadzić ani Polski, ani Finlandii, ani Niemiec. Z pewnością nie nadaje się do niej Japonia, inne kraje. Wrogiem może być jedynie jakieś wielkie mocarstwo, najpotężniejszym tego rodzaju państwem na świecie są Stany Zjednoczone. I to w jakimś stopniu odpowiada ambicjom rosyjskiej warstwy rządzącej. Stany Zjednoczone w roli wroga wróciły do polityki rosyjskiej już w 2007 roku, obsadził je w niej w swoim wystąpieniu na konferencji do spraw bezpieczeństwa w Monachium, prezydent Putin. Wówczas jednak ów wróg, niczym zły wilk stale obecny w retoryce rosyjskiej, nie został w niej jeszcze "zabetonowany", tak jak wymaga tego obecna koncepcja polityki zagranicznej.  Absolutnym złem Stany Zjednoczone stały się pod koniec roku 2013.

Wróćmy do kwestii Ukrainy. Dla Rosji, przede wszystkim na skutek upadku Janukowicza, a także "Rewolucji Pomarańczowej", czy "Euromajdanu" stal się ona jednocześnie środkiem, instrumentem i celem. Dzięki Ukrainie możliwa była narracja ostrzegająca społeczeństwo rosyjskie przed zgubnymi następstwami każdej rewolucji. "Ukraina" stała się instrumentem do walki z opozycją, ułatwiła zniszczenie wszelkich, najmniejszych bodaj szans, na przeprowadzenie w Rosji własnego Majdanu. Stała się też celem działania, umożliwiła  sformułowanie praktycznych wytycznych, dostarczyła uzasadnienia dla własnych ambicji ekspansjonistycznych. Ukraina nie jest tylko strefą geogospodarczą, to teren rozgrywki o charakterze strategicznym. Na Ukrainie znajduje się Sewastopol i baza Floty Czarnomorskiej. Ukraina ma istotną cenę z gospodarczego i strategicznego punktu widzenia, jest ważna dla bezpieczeństwa rosyjskiej elity, może stanowić dla niej obronną strefę buforową. Jednocześnie na jej terytorium przeprowadzono pierwsze testy weryfikujące nową doktrynę Putina.  Tutaj stworzono sztuczną płaszczyznę dla konfrontacji Kremla z Zachodem, przede wszystkim z USA.

Z punktu widzenia strategów na Kremlu istotne są pełnione przez Ukrainę różnorodne i wielowymiarowe funkcje. Cały pakiet celów i punktów orientacyjnych,  jakimi na Ukrainie kieruje się Kreml, wpisuje się w jedną formułę: Rosja Putina, Kreml, klasa rządząca przekształcili ją w pole bitwy, by zapobiec przemianom liberalnym w samej Rosji, by powstrzymać zmiany o takim charakterze w całej przestrzeni poradzieckiej. Od tego, jak zakończy się ten prowadzony na terytorium Ukrainy pojedynek z cywilizacją liberalną, zależy bardzo wiele, losy Rosji, Białorusi i Mołdawii. Tutaj rozstrzygnie się, jakim kształcie dojdzie do konsolidacji nowego systemu bezpieczeństwa w całej przestrzeni euroazjatyckiej.

Polakowska:
Ostatnio dało się zaobserwować pewną zmianę w zachowaniu rosyjskiej elity. Czym pani to wytłumaczy? To dlatego, iż niektórzy jej przedstawiciele przestraszyli się, że przestana być przyjmowani w porządnym towarzystwie?


Rozterki rosyjskiej elity


Szewcowa:
Wiele osób w Rosji, społeczeństwo rosyjskie jako całość, a także elita rosyjska, wszystkie jej segmenty, czy oddzielne grupy, na skutek szeregu różnych okoliczności zaaprobowały ukraiński dramat, aneksję Krymu, wojnę z braterskim narodem, zniszczenie ładu pokojowego. Ta aprobata miała różne odcienie, często wynikała z konieczności. Poparcie ze strony elity było zapewne uwarunkowane przez potrzebę przełamania własnych kompleksów. Mam tu na myśli "krymnaszyzm". Stąd wzięło się uznanie dla bezkrwawej, udanej, błyskawicznej realizacji projektu "odbudowy jedności narodu".  Ta jedność jednak bardziej przypomina imitację, mimo iż "krymnaszyzm" spodobał się wszystkim. Jednak wojna wywołała już inną reakcję. Przeżyliśmy rok w tej atmosferze. Udawana jedność, życie w warunkach wojennych budzą coraz więcej odruchów niezadowolenia. Tylko jeden na pięciu ankietowanych chciałby, by jego synowie walczyli w Donbasie, tu jest z pewnością istotne świadectwo dezaprobaty Rosjan dla tej wojny.

Jeśli przyjrzymy sie elicie, na pierwszy rzut oka wydaje się zjednoczona, łączy ją lojalność wobec Putina, nie widać bowiem innej alternatywy. Jeszcze nie doszło do rozłamu, polaryzacji, sytuacja nie wygląda dramatycznie. Ale wystarczy by przyspieszeniu uległ proces pogłębiania się kryzysu gospodarczego, by podziały wewnątrz elity okazały sie nieuniknione. W tym środowisku juz teraz można dostrzec nerwowe reakcje, niekiedy zupełnie nieskrywane, nie wpuszczają ich za granicę, W Europie trzeba przepisywać rachunki i dobytek, wszystko co udało się ukraść, na inne nazwiska. Na razie jednak woda w tym czajniku jeszcze nie zakipiała. Dalsza samoizolacja Rosji wydaje sie nieunikniona, będziemy mieli w Rosji do czynienia z sytuacją określoną coraz mniej.

Rosja już dziś znalazła się w swego rodzaju czarnej strefie, brakuje w niej wektora rozwoju strategicznego. W różnych grupach elity pogłębiać się będzie poczucie lęku o własne życie, o interesy osobiste. Na tym tle być może, wyróżniają się pewne grupy funkcjonariuszy struktur siłowych, przygotowanych na to, iż Rosja okaże się w całkowitej izolacji. Ale jestem skłonna zaufać tym specjalistom, którzy obserwując życie rosyjskiej elity podkreślają, iż ludzie typu Bortnikowa, Patruszewa, Siergieja Iwanowa, Szojgu nie są podobni do swych poprzedników z czasów radzieckich. I że nie mają zamiaru walczyć do końca, lękają się przelewu krwi, nie chcą znaleźć się w pełnej izolacji. Prawdopodobnie tak jest w istocie. Wytłumaczyć to łatwo. Elita rosyjska, prosperuje kradnąc bogactwa wewnątrz kraju i sprzedając nasze surowce, ropę, gaz za granicą, na Zachodzie. Ta elita pasożytuje na Zachodzie. Nie chce mi się wierzyć, iż jest gotowa do popierania szalonych pomysłów swego przywódcy szykującego się do otwartej konfrontacji z Zachodem, i do posłużenie się w niej metodą szantażu atomowego.



Tłumaczenie: ZDZ


Oryginał ukazał sie na portalu svoboda.org:





*Lilia Szewcowa (ur. 1951), znana i ceniona na świecie rosyjska politolog, autorka wielu artykułów publicystycznych i publikacji naukowych. Przez wiele lat była związana z moskiewskim Centrum Carnegie. Obecnie piastuje stanowisko starszego analityka w Instytucie Brookings w Waszyngtonie. 










Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com







1 komentarz:

  1. to nie tylko USA, z rozkazu wodza straszone lub zaczepiane (przestrzeń powietrzna) są kraje na przestrzeni globu; od Skandynawii do Australii. Wypowiedzi nawołujące do ludobójstwa (Żyrinowski) są na porządku dziennym. Kto się szykuje na walkę z całym światem, już ją przegrał.

    OdpowiedzUsuń