środa, 17 września 2014

Opluwam i donoszę – praca, jak każda inna



Jest dziennikarzem znanym ze swych wyrazistych opozycyjnych poglądów i soczystych, ostrych wypowiedzi. Arkadij Babczenko pozostaje autorem niezależnym, od lat niezwiązanym z żadną redakcją, wspierają go czytelnicy, przekazując honoraria na numery kont zamieszczone na stronach Babczenki w Facebooku i platformie blogowej „Livejournal”.



Nieoczekiwanie, do Babczenki zgłosili się starzy koledzy, poprosili o wywiad i komentarz. W latach dziewięćdziesiątych pracowali wspólnie w prawdziwie wówczas niezależnej telewizji NTV. Dziś stacja jest tubą propagandową Kremla, a starzy koledzy znów znaleźli w niej zatrudnienie. Zaufał im. 
Oszukali go. Wywiad wykorzystali w propagandowym filmie dyskredytującym rosyjskich przeciwników wojny z Ukrainą. Nawet nie umiecie porządnie rozprawić się z przeciwnikami, chałturzycie, wstyd wam pracować pod własnym nazwiskiem – Babczenko grzmi i wyśmiewa metody kremlowskiej propagandy.

 





Arkadij Babczenko pracował w przeszłości w telewizji "NTV" i w opozycyjnej
"Nowej Gazietie". Dziś jest dziennikarzem całkowicie niezależnym.
Finansowo wspierają go czytelnicy opłacając jego honoraria i podróże. 




Arkadij Babczenko zadaje kilka niemiłych pytań swoim dawnym znajomym



Jakieś dziesięć lat temu pracowaliśmy razem ze Swietłaną w telewizji NTV. Wtedy był to zupełnie inny program. A potem zaczęły się rządy Putina i nas zwolniono. Zostałem prywatnym, nigdzie niezarejestrowanym taksiarzem i w taki półlegalny sposób przez trzy lata zarabiałem na życie. A Swieta przeszła do RTVI - ostatniej stacji telewizyjnej, której jeszcze nie odebrano Gusinskiemu. Wprost mówili o wolności słowa, prawach człowieka, rotacji na szczytach władzy, protestowali przeciw wojnie w Czeczenii. Mimo, że RTVI był dostępny jedynie w sieciach kablowych, cieszył się w Rosji sporą popularnością i wypełniał niszę, dziś zajętą przez telewizję „DOŻD’’’. W tamtych czasach RTVI był w zasadzie ostatnim niezależnym i opozycyjnym programem telewizyjnym.

Andriej i Swieta


Potem nasze drogi się rozeszły. Swieta odeszła z RTVI i doszły mnie słuchy, że pracuje, zdaje się, w REN TV. Wydało mi się to prawdopodobne, bo gdzie jeszcze niby w naszych czasach mógłby pracować niezależny dziennikarz? Tylko u Maksimowskiej (rosyjska dziennikarka telewizyjna ceniona za niezależność poglądów, do niedawna szefowa programów informacyjnych stacji TV „REN TV”- „mediawRosji”), innej możliwości nie ma.

Pewnego razu dzwoni telefon.

- Cześć, Arkasza. Słuchaj, w wiadomościach powiedzieli, że wezwałeś wszystkich dziennikarzy, żeby padli przed Ukraińcami na kolana…

Eeeeee… że jak? Mam zwyczaj wypowiadać się wyłącznie we własnym imieniu. I od dawna już nikogo do niczego wzywam.

– Nie, - odpowiadam. – To jakaś pomyłka.

– Dobra, nieważne. Słuchaj, może udzielisz nam wywiadu, powiesz coś o Ukrainie, o wojnie i przedstawisz swoją ocenę sytuacji?

Nie ma sprawy. Przyjeżdżajcie.

Następnego dnia przyjeżdża ekipa zdjęciowa i jeszcze jeden nasz wspólny znajomy, Andriucha. Kiedyś pracowaliśmy we trójkę.

I w tym momencie przetarłem oczy ze zdumienia. Albo mi słuch szwankuje, albo zbyt wiele czasu upłynęło od naszej ostatniej rozmowy, ale… Okazuje się, że Swieta i Andriej pracują nie w REN TV, a w telewizji NTV.

Nazwy nawet trochę podobne, ale różnica ogromna.

Cóż… Kamera zamówiona, ekipa zdjęciowa opłacona, do tego samochód, kierowca – to wszystko kosztuje. Nie mogę im teraz wyciąć numeru i odmówić wywiadu. Sam się zgodziłem, a do tego to przecież starzy znajomi…

Bierzemy się do roboty


Bierzemy się do roboty. Sadzają mnie na podwórkowej drabince, w malowniczej scenerii, przypinają mikrofon, ustawiają oświetlenie i ruszamy. I w tym momencie dowiaduję się, że tematem rozmowy wcale nie będą moje poglądy na temat wydarzeń na Ukrainie.

Andriej pokazuje mi zdjęcie jakiegoś człowieka, podobno politologa, który w jakiejś swojej wypowiedzi nazwał korespondentów wojennych draniami za to, że wypaczają relacje z Ukrainy. Mój kolega zaproponował, żebym zmieszał pana politologa z błotem i w ogóle zrównał go z ziemią.

Eee… Yyyy… O co biega?

No, przepraszam.

Pierwszy raz widzę człowieka na oczy, pojęcia nie mam, co on za jeden. Jego nazwisko kompletnie nic mi nie mówi. Skąd wyście wytrzasnęli tego nikomu nieznanego gościa i jego wypowiedź? I niby czemu mam teraz stanąć przed kamerą i zacząć go mieszać z błotem?
Kiepsko pracujecie, moi drodzy. Nawet nagonki nie potraficie urządzić jak trzeba.

Nie, nie, słuchajcie, ja się tak nie bawię.

No dobrze. A jaka jest twoja opinia na temat Krymu?

Powiedziałem, co myślę o Krymie. Szczerze, bez owijania w bawełnę. A co wam będę żałować. Jak mnie ktoś pyta, to odpowiadam. Tyle, że wy i tak mojej wypowiedzi nie wyemitujecie.

Tak, masz rację. Nie pokażemy. Sam rozumiesz, stary. Mamy cenzurę.

Rozumiem, wiem, współczuję.

- Dobra, a co sądzisz o Chodorkowskim i zjeździe, który zorganizował w Kijowie?
Tak… W sumie to sam nie wiem. Nie mam zdania, no. W tym czasie to ja byłem w Słowiańsku, pełzałem gdzieś między barykadami. Możliwe, że ktoś sobie wtedy jakiś zjazd zorganizował. A co mi do tego?

Ok., niech ci będzie. A o Makarewiczu co powiesz? I o jego koncertach na Ukrainie?

O raju. Słuchajcie, nic nie myślę. Każdy człowiek może robić i mówić to, co sam uważa za słuszne. Może to robić tam, gdzie chce i kiedy chce. Oczywiście do momentu, gdy jego działania i wypowiedzi nie podpadają pod kodeks karny. Jestem za wolnością słowa, wolnością twórczą, i w ogóle za wolnością, no. Demokrata ze mnie. Ale wy przecież tego nie wyemitujecie.

- A przecież ty sam niedawno nawoływałeś, żebyśmy uklękli…

Kurczę! Skąd żeście to wytrzasnęli? Niczego takiego nie mówiłem! Jak bym powiedział, to bym to teraz potwierdził. Andriucha, no co ty bredzisz?

Krótko mówiąc, zrozumieliśmy, że z wywiadu nici. Postaliśmy jeszcze chwilę, dopaliliśmy papierosy i pożegnaliśmy się.

A potem wyszedł film „13 przyjaciół junty” (obrzydliwy, propagandowy film telewizji NTV usiłujący zdyskredytować rosyjskich przeciwników wojny z Ukrainą – „mediawRosji”). Z tego nieszczęsnego politologa „mokrą plamę” zrobił jakiś inny komentator. A ja zrozumiałem, po co odwiedzili mnie dawni koledzy po fachu. Odetchnąłem z ulgą, że jakoś udało mi się uniknąć udziału w tym filmie. Niesmak pozostał, ale mam nauczkę na przyszłość.

Acha, akurat! Tydzień później wyemitowali drugi odcinek pt. „Kolejnych 17 przyjaciół junty”. I w tym dziele byłem już jednym z głównych bohaterów. Ale ze mnie ważna szyszka! W filmie pokazano też Siergieja Aleksaszenkę (ekonomista, były wiceprezes Banku Centralnego Rosji, krytyk Kremla – „MediawRosji”), Olega Kaszyna (niezależny publicysta – „mediawRosji”), Tamarę Ejdelman (historyk, nauczycielka szkolna – „mediawRosji”) i – nie wiadomo czemu – [modelkę i aktorkę filmów dla dorosłych] Sashę Gray.

Chyba nie ma sensu streszczać tu całego filmu. Typowa propagandowa papka dla mas.  To już nawet nie jest niskobudżetowy chłam. Tu nawet trudno dobrać jakiś epitet.

Nudni do wyrzygania


Kiepska robota, koledzy.

Brakuje wam zaangażowania, wasza machina propagandowa pracuje na pół gwizdka. Macie taki potencjał, taką forsę, jesteście w zadzie monopolistami, konkurencję już dawno wykosiliście, społeczeństwo otępiane od 15 lat jest dziś gotowe do przełknięcia każdej bzdury – a wy nawet porządnej nagonki nie umiecie urządzić? Jakoś nie widzę, żeby pod wpływem waszej propagandy ludzie masowo zaczęli rozprawiać się ze „zdrajcami narodu”. Kiepsko się staracie. Jesteście nudni do wyrzygania. Gdzie wam tam do hiszpańskiej inkwizycji, skorumpowane cieniasy!

Przecież w waszym filmie rzekomy zdrajca narodowy Babczenko wygląda raczej na rosyjskiego patriotę: „Co ciekawe, samego Babczenkę pobili w Kijowie bojówkarze Gwardii Narodowej. Dobrze wiedzieli, że mają do czynienia z rosyjskim reporterem, a potraktowali go tak, jak traktują wszystkich”. No ludzie! Nie tak się kleci donosy! Za taki wyczyn jak mój to w Rosji ordery rozdają. 

Chyba nie chcecie, żeby mnie Kreml udekorował orderem? Przecież cel waszego filmu był inny, nie? Kiepska robota, naprawdę kiepska.

Mało tego, wyście przecież wcześniej nie wiedzieli, że zostałem pobity. W waszej telewizji siedzi sztab ludzi, cała zgraja redaktorów produkuje te wasze filmiki, a okazuje się, że samodzielnie nawet nie umiecie gromadzić informacji o zdrajcach narodowych. Jakbym ci, Andriucha, nie powiedział o tym pobiciu, to w ogóle nie miałbyś co wetknąć do swojego filmu. Przed naszą rozmową nawet nie miałeś pojęcia o tym zdarzeniu.

A przecież stara zasada głosi: do wywiadu z gwiazdą trzeba się wcześniej przygotować.

Nie wiem, kto tu schrzanił sprawę, ale w napisach końcowych nie umieszczono waszych nazwisk.

Pewnie dlatego musieliście wyssać z palca ten komentarz: „to właśnie Babczenko napisał w jednym ze swoich tekstów, że Rosjanie są narodem niepełnowartościowym pod względem genetycznym”. Szef wam kazał? Kto tam dziś u was rządzi – Dobrodiejew (szef państwowej telewizji „Rossija” – „mediawRosji”), czy Kulistikow (szef stacji NTV, w przeszłości dziennikarz Radio Swoboda – „mediawRosji’)?

To zdanie wam się udało. Ale trzeba było jeszcze coś dorzucić o krwi niemowląt.

Nie ma co się rozwodzić nad poziomem waszego dzieła. Jest jednak w filmie jedna sprawa, która mnie szczególnie ciekawi.

Mam do was pytanie


Swieta, Andriucha – mam do was pytanie.

Swieta, kiedy do mnie dzwoniłaś, żartowałaś i odpowiadałaś ze śmiechem – powiedz, już wtedy wiedziałaś, że zbierasz materiały na donos na mnie, prawda? Dobrze wiedziałaś, czemu ma służyć fraza „wezwał do pokajania się”, nie? Wiedziałaś, że produkujesz donosik z podtekstem „bij żydoliberałów, ratuj Rosję od tej zarazy”? Wiedziałaś, nie?

Andriucha, kiedy wyszliśmy na papierosa i proponowałeś wyskoczyć gdzieś na piwo – przecież wiedziałeś, że zaraz potem wrócisz do Ostankino, wejdziesz do budynku ASK-1, wjedziesz na czwarte (czy na którym tam pracujesz) piętro, pójdziesz do montażowni i zaczniesz kleić oszczerstwa pod moim adresem? Zgadza się? Kiedy częstowałeś mnie papierosami, już wtedy wiedziałeś, że wstawisz tam te słowa: „przecież to właśnie Babczenko powiedział, że Rosjanie to naród niepełnowartościowy”? Wiedziałeś?

Już wtedy to wiedzieliście, prawda?

Przecież kiedy dzwoniliście, a potem uśmiechaliście się do mnie – waszego dawnego kolegi po fachu, - mieliście świadomość, że jak tylko odłożycie słuchawkę, wsadzicie donosik do koperty, zakleicie i zaniesiecie do NKWD?

Tak po prostu.

Powiedzcie, o czym myśleliście w tamtej chwili?

Niezbyt mnie ciekawi wasza osobowość i wasze płytkie duszyczki. Życie owadów to nie jest moje hobby. Ale interesujecie mnie jako pewne charakterystyczne typy.

Chciałbym zrozumieć, jak wygląda sam proces?


Starzy znajomi z pracy Arkadija Babczenki, dziś pracownicy kremlowskiej maszyny
propagandowej: Swietłana Gubanowa, producent telewizji NTV (z lewej) i Andriej
Ałfierow, reporter (z prawej). 



Kiedy donosicie na człowieka, to szczerze go nienawidzicie? Uważacie go za wroga? Czy musicie na siłę sobie wmawiać, że donosząc na danego kolegę i nawołując do zlinczowania go, działacie w słusznej sprawie? Przecież jesteście dorosłymi ludźmi, żadni z was imbecyle. Przecież zdajecie sobie sprawę z tego, co robicie? Czy chociaż po cichu, w głębi duszy (bo chyba jakieś poczucie przyzwoitości się jeszcze w was tli) macie poczucie, że zachowujecie się obrzydliwie?

A może jest wam wszystko jedno?

Może działa tu mechanizm: „to nic osobistego, taka praca, jakoś trzeba zarabiać na chleb”?

Andriucha, Swieta – chyba już wspominałem, ktoś tu nachałturzył i film pokazał bez waszych nazwisk.

Domyślam się, że jest wam bardzo przykro. Przecież dla mistrza nie ma niczego ważniejszego, niż jego nazwisko widoczne w spisie autorów arcydzieła.

Sam w takim razie poprawię tę niedoróbkę.

A zatem: film „Kolejnych 17 przyjaciół junty”: producent - Telewizja „NTV”, redaktor – Swietłana Gubanowa, reporter – Andriej Ałfierow.

Artysta powinien być dumny ze swojego dzieła!

Życzę wam kolejnych odważnych i demaskatorskich utworów.

A telewizji NTV szczerze dziękuję.

Zawsze marzyłem o wystąpieniu w filmie z Sashą Gray.



Tłumaczenie: K.K.



Tekst powstał w ramach projektu Arkadija Babczenki „Dziennikarstwo bez pośredników”.

Artykuł ukazał się na blogu Arkadija Babczenko i na portalu internetowym colta.ru:


* Arkadij Babczenko (ur.1977), rosyjski dziennikarz i prozaik. Autor tłumaczonej na wiele języków, wydanej także w Polsce książki „Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii”. Laureat licznych nagród rosyjskich i międzynarodowych.












Inne teksty Arkadija Babczenki na blogu „Media-w-Rosji”:


Jego ojciec budował rakiety kosmiczne. Cioteczny brat zginął w Afganistanie. Dziadek był czołgistą, mama pracowała w wytwórni jodoformu. Sam Arkadij Babczenko, nim został dziennikarzem, wstąpił na ochotnika do wojska, ...

Warto zaglądać na blog niezależnego dziennikarza Arkadija Babczenko. Pisze wprost, prawdę, nawet gdy bywa szczególnie bolesna. Po katastrofie malezyjskiego Boeinga, Babczenko przestrzega przed iluzjami i ...

Wydaliście wojnę Ukraińcom, nie dziwcie się, że was zabijają – pisze na swoim blogu znany autor antywojennych publikacji w rosyjskiej prasie, Arkadij Babczenko.






Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz