sobota, 1 marca 2014

Anschluss Krymu


Od rozpadu Związku Radzieckiego upłynęło ponad dwadzieścia lat. W Rosji nie brakuje ludzi pragnących rewanżu. Paradoksalnie, rewolucja na Ukrainie otworzyła dla Kremla furtkę do odzyskania Krymu. Sukces pod tym względem, umocniłby na lata władzę Wladimira Putina.


Moskiewski publicysta Aleksander Morozow alarmuje, iż Anschluss Krymu przez Rosję jest bardzo prawdopodobny i że w oczach Kremla okoliczności dla tej akcji są sprzyjające.

Autor: Aleksander Morozow, colta.ru



Kreml stanął w obliczu wielkiej pokusy. To Anschluss Krymu. Na pierwszy rzut oka, trudno sobie nawet wyobrazić, tak agresywny akt ze strony Władimira Putina.  Ale jeśli zastanowić się na serio, to trudno też wyobrazić sobie istnienie okoliczności, które dla takiego kroku stanowiłyby poważną przeszkodę. Za to korzyści mogłyby być ogromne. 


Odpowiedzialność Europy. Odpowiedzialność Kremla. 



W kierunku granic Ukrainy zbliżają się rosyjskie czołgi. 

Do ucieczki Janukowicza z Kijowa, cała odpowiedzialność za Ukrainę spoczywała na Europie. I Europa tego doświadczała. Konflikt obywatelski na Ukrainie rozpoczął się od „porozumień wileńskich” i Europa nie mogła zostawić samemu sobie naród, który do niej się zwracał. Jednak po zwycięstwie Majdanu i ucieczce Janukowicza piłka na boisku znalazła się po stronie Putina. Teraz, to jakby na niego, spadła odpowiedzialność za tę część Ukrainy, która znalazła się w opozycji do Kijowa. Wygląda na to, że Wschód i Południe pogodziły się z klęską Janukowicza i zaczęły szykować się do przedterminowych wyborów. Ale Krym – nie. 

25 lutego, pod kierownictwem Putina, odbyło się posiedzenie rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa poświęcone Ukrainie. Nie wiemy, jakie podjęto wówczas decyzje. Ale w ciągu kilku następnych dni wydarzenia zaczęły się toczyć z nową dynamiką. Nie tylko odnaleziono w Rosji Janukowicza, lecz on sam wydał jeszcze oświadczenie i wypowiedział się na konferencji prasowej. Z drugiej strony Janukowicz jest już przegraną kartą. Ale jego oświadczenie z pewnością jest Kremlowi na rękę. Na Krymie, parlament miejscowy przegłosował decyzję o referendum. W odpowiedzi, w Moskwie, nasi deputowani wystąpili z własną inicjatywą, by uprościć procedurę przyłączania nowych terytoriów do Federacji Rosyjskiej. 26-28 lutego na Krym wyruszyły grupy senatorów, deputowanych, prawosławnych bajkerów, ochotników. Pojawiły się informacje o przejęciu kontroli nad lotniskami w Sewastopolu i Symferopolu.

Stanowisko Kremla


Oficjalne stanowisko Kremla można prawdopodobnie zrekonstruować na podstawie niedawnych tekstów Fiodora Łukianowa, jednego z niewielu rosyjskich ekspertów zdolnego do systemowej analizy sytuacji. Jest ono następujące: Ukraina stała się „failed state”, nowe władze w Kijowie są pozbawione legitymności, klęskę Janukowicza zorganizował Zachód. Większość zamieszkałej na Krymie ludności pragnie z własnej woli dla swego terytorium „samodzielnej państwowości” (choć na razie w granicach Ukrainy). Tak więc wygląda na to, iż idzie o „federalizację” Ukrainy. Od niej dzieli nas już tylko jeden krok od przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej.

Czy istnieje coś, co dla takiej polityki stanowiłoby przeszkodę? Putin ma w swoich rękach dobre karty umożliwiające posłużenie się odpowiednia retoryką dyplomatyczną. Po pierwsze, już w tym roku referendum odbędzie się w Szkocji (więc czemu nie w Krymie?). Po drugie, choć oficjalna Moskwa przestrzega i wspiera międzynarodową zasadę terytorialnej integralności oraz sama unika agresji, to jednak tylko w pewnych granicach. Choćby w tych wyznaczonych w Kosowie przez Zachód. W 2008 roku Wladimir Putin podczas rozmowy z George’m Bushem wspomniał o warunkowości powojennych granic Ukrainy. Może powtórzyć swą ówczesną uwagę i w rozmowie z obecnym prezydentem USA. Dla Europy i Stanów Zjednoczonych wypracowanie odpowiedzi na anschluss Krymu będzie skomplikowanym zadaniem.


Korzyści z Anschlussu


W obecnej sytuacji przyłączenie Krymu do Rosji daje prezydentowi Putinowi ogromne korzyści. W tej sprawie może on liczyć na więcej niż wsparcie obywateli Federacji Rosyjskiej. Będzie ono pełne zachwytu. Tak zwany powrót Krymu zbuduje obraz polityczny Władimira Putina nie na dwa-trzy lata wprzód, a na dziesięciolecia. Wszelkie możliwe w najbliższych latach kłopoty w polityce wewnętrznej utracą znaczenie w porównaniu z tym wielkim historycznym osiągnięciem. W ramach tej logiki, która rządzi „światową szachownicą”, Putin udzieli w ten sposób symetrycznej odpowiedzi, na to, co zdarzyło się w Jugosławii. Stworzy sobie, w ten sposób, gwarancję na czwarte, piąte, dwunaste zwycięstwo w wyborach prezydenckich.

Prawdopodobieństwo, iż rozgrywany jest właśnie ten scenariusz, potwierdza przede wszystkim pojawienie się Wiktora Janukowicza w Rostowie. Najwidoczniej, do 25 lutego Putin i jego otoczenie dokonali wyboru. Będą jak najdłużej wspierać koncepcję nielegitymności obecnego Kijowa. Do chwili, gdy uda się znaleźć rozwiązanie kryzysu krymskiego korzystne dla Rosji. Trzeba będzie też zdążyć przed 25 maja. Jednocześnie rzecz jasna Moskwa będzie uczestniczyć w wyborach prezydenckich na Ukrainie. Dmitrij Orłow (rosyjski ekspert w dziedzinie PR – „mediawrosji”) już zapowiedział rekrutację specjalistów w dziedzinie wyborów do pracy na Ukrainie. Ów kierownik jednej z około kremlowskich fundacji dał do zrozumienia, iż orientuje się, kto ma największe szanse, by zostać kandydatem Wschodu i Południa i kto może liczyć na wsparcie Moskwy.
Czy Majdan będzie w stanie wystąpić w obronie Krymu? Najwidoczniej na Kremlu uważają, iż w tej sprawie Majdan będzie miał związane ręce. Kijów nie ma obecnie do dyspozycji żadnych instrumentów umożliwiających zatrzymanie procesu „federalizacji” Krymu. Pozostanie mu tylko apelowanie do Europy i USA. Odpowiedź Kremla można przewidzieć z góry’ Pokój jałtański już nie obowiązuje, wszyscy mamy teraz wolne ręce.

Warto przypomnieć, iż od pokoju w Wersalu do Anschlussu Austrii upłynęło 19 lat. W swoim czasie Putin określił rozpad ZSRR jako „największą geopolityczna katastrofę XX wieku”. Dla tych którzy myślą podobnie, a także boleśnie odczuli porażkę w październiku 1993 roku, upłynęło właśnie 21 lat od tamtych wydarzeń. Dwadzieścia lat, to wystarczający okres, by na scenie pojawiło się nowe pokolenie domagające się rewanżu. W Rosji znajdzie się dziś wielu, którzy z radością powitają Anschluss Krymu i dostrzegą w nim właściwą odpowiedź na nasz własny poradziecki Wersal.




Aleksander Morozow (1959), rosyjski publicysta i politolog. Naczelny redaktor pisma „Russkij Żurnał”. Jego artykuły i komentarze ukazywały się w takich popularnych wydaniach (sieciowych i drukowanych), jak „colta.ru”, „openspace.ru”, „gazeta.ru”, Forbes”, „Wiedomosti”


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz